Wracając na wenecki dworzec kolejowy tramwajem wodnym chłopcy prowadzili taką rozmowę ze sobą:
P: Ja tego dnia nigdy nie zapomnę, do końca życia...
B: Ja też...
B: Ja też...
Kolejnego dnia udaliśmy się na piknik w Dolomity. Każdy spędzał tam czas po swojemu - chłopcy głównie skacząc po kamieniach i podziwiając przyrodę. Ważna też bardzo dla nich była obecność Kuzynów, za którymi przepadają.
Edyta zabrała nas też w okolice Triestu, gdzie zwiedzaliśmy piękną jaskinię (Grotta Gigante) i zamek Miramare nad wodą . Chłopców zachwyciła podziemna wycieczka. Magda z kolei była pod wielkim wrażeniem urokliwego nadmorskiego zamku: "Nie sądziłam, że będę kiedykolwiek w tak pięknym miejscu!" :)
Deszczowe popołudnie było okazją do odwiedzenia lokalnego muzeum przyrody. Okazało się bardzo ciekawe - a zwiedzanie ekskluzywne ze względu na fakt, że byliśmy jedynymi osobami w muzeum (poza obsługą oczywiście).
Przede wszystkim jednak wyjazd był okazją do spotkania z bliskimi. Z racji odległości nie widujemy się często. Poprzedni raz odwiedziliśmy Włochy 7 lat temu (właściwie tylko Magda z Piotrkiem). Zatem tegoroczna majówka to było dla nas wszystkich kilka dni prawdziwego święta rodzinnego. I choć auto oraz kierowca nieco się zmęczyli w majowe dni - to wrażenia i wspomnienia wynagradzają to wielokrotnie!!! :)))
Cześć,
OdpowiedzUsuńAle się działo w majówkę. Wszystko piękne:)
Jak patrze zdjęcia chłopaków, to widzę jak dawno się nie widzieliśmy. Ściskamy gorąco, Ryby
:))) Hehe, prawda, działo się - gościnna Edi mieszka w strategicznym miejscu do zwiedzania jak widać (wszędzie blisko). Wciąż się przymierzamy, jakby tu najechać wieżę dalkowską - faktycznie czas najwyższy się spotkać!
Usuń