piątek, 6 grudnia 2013

a jednak św. Mikołaj istnieje!

Drogę do Warszawy przejechaliśmy całkiem sprawnie. Trafiliśmy wprawdzie na potworny korek w Wieruszowie, który mógł nas kosztować minimum godzinę oczekiwania wśród tirów leniwie pokonujących długi odcinek o ruchu wahadłowym. Jednak udalo nam sie wycofać na rondo i wjechać w miasto, gdzie robotnik drogowy podpowiedział nam, jakim sposobem pokonać ten zator. Przyznaję,  że byłem zły na Magdę,  że każe mi sie zatrzymywac i wypytywac o przyczynę nieprzejezdnosci miasta: przecież mam mapę i plan, by jechac przez Kalisz do A2. Jednak pomysł zony byl - jak sie okazało - świetny. Dostalem instrukcje, by jechac kilka kilometrow drogą zamknieta dla ruchu, nie przejmujac sie zakazami i na koncu wycisnąć się na drogę wyczekawszy odpowiedni moment w ruchu wahadlowym. Jechalismy samotnie przez dlugi odcinek juz za znakami zakazu z coraz mniejsza pewnoscia, ze dobrze robimy. Na koncu tej emocjonujacej trasy czekalo nas jeszcze spotkanie z radiowozem... Policjant jednak nie miał zamiaru nas zatrzymywać - skinal przyzwalajaco glowa na moj pytajacy gest, czy moge kontynuowac jazde, po czym... sam włączył sie do ruchu tuz za nami :) W ten sposob w ciagu pieciu minut wyminelismy kilkukilometrowy korek i popedzilismy dalej.

Makaron w Piotrkowie stracił swoja atrakcyjnosc, wiec obiad w restauracji trwal dluzej niz zwykle. Ostatni odcinek pokonywalismy niemal pusta droga. Moze kierowcy wystraszyli sie  huraganu? Faktycznie na kierownicy czułem mocne podmuchy, wiec z ostroznosci jechalem nieco wolniej.

Rano przy wkluwaniu sie w porcik bylo troche łez,  ale nagroda zachwycila Piotrka. Zdobyl błyszczącą rycerska zbroję z peleryną i paradowal w niej dumny po szpitalnych korytarzach.

Około 15.30 skończyło się podawanie chemii. Zwylke Piotrek przesypia większość tego czasu, ale dziś było wyjatkowo. Piotrek dostal od pielegniarek prezent mikolajowy: 3-pietrowy garaz w wielkim pudle i auto (Kamasz z bajki "Auta"). Nie było mowy, by nie rozpakowac prezentow od razu i nie zaczac montażu zabawki. O spaniu mozna bylo zapomniec. Pielegniarki mimo wypytywania nie zdradziły żadnych szczegółów na temat hojnego darczyńcy.  Szczerze mowiac to calkiem zapomnielismy o chocby skromnym prezenciku dla Piotrka z okazji 6 grudnia, ale jak widac Ktoś pamiętał :) Dziękujemy Święty Mikołaju!

Jutro o 11.30 Magda zdaje egzamin, wiec mamy dodatkowe emocje...

3 komentarze:

  1. Specjalizacja z terapii uzaleznien. Jak na razie to Piotrek wymiotuje i wieczorna nauka tez żonie nie wychodzi. Chyba wygonie ja spac i obudze rano na powtorke materialu.

    OdpowiedzUsuń
  2. św. Józefie z Kupertynu wstawiaj się za Magdą +

    OdpowiedzUsuń