Wczoraj przestaliśmy podawać antybiotyk. Piotrek czuje się dobrze. Mieliśmy chwile strachu, gdy przestał sikać w pierwszej dobie leczenia antybiotykiem. Lekarka dzień wcześniej ostrzegała, że jeśli m.in. przestanie oddawać mocz, trzeba natychmiast jechać do szpitala. Magda i kilka poproszonych o to przez nią osób gorąco modliło się o właściwą pracę nerek. Przed 11.00 synek w końcu oddał pierwszy tego dnia mocz. Temat brzmi dość prozaicznie, ale Madzia się aż rozpłakała z radości, gdy zaczął siurać w nocnik :)
Kontrolne badania po kilku dniach rewelacyjne nie były, ale stan zapalny minął. Bez względu na wszystko jedziemy do Stolicy za 10 dni. Jedynie bardzo ciężka choroba może ten plan zmienić - tym razem ani katar nie będzie przeszkodą w rezonansie (podadzą jeśli trzeba jakieś środki, bo badanie jest konieczne w tym terminie), ani słabe parametry krwi w podaniu chemii (w razie czego poprawią je najpierw transfuzją).
Gorąco prosimy o modlitwę - dziękując za Wasze dotychczasowe wspieranie nas.
Też bym płakała :) Mam nadzieję, że droga do stolicy minie wam spokojnie i szybko.
OdpowiedzUsuńMój ukochany siostrzeniec. Z Panem Bogiem Kochani.
UsuńJedziecie jutro? Pamiętam w modlitwie
OdpowiedzUsuń