niedziela, 9 czerwca 2013

niedziela i wcześniej

Biegunka ustąpiła. Wymioty się nie powtórzyły. Kaszel dalej go męczy. Lekarz (dusza człowiek, przyjął nas na klinikach, gdzie miał dziś dyżur) osłuchał i uznał, że Piotrek jednak może jechać w środę do Warszawy.

W piątek nauczyciele i dzieci z przedszkola i szkoły, gdzie zatrudniona jest Madzia, byli na Mszy Św. w intencji Piotrusia, czym nas ogromnie wzruszyli!

W sobotę byliśmy na chwilę w Dzierżoniowie, gdzie głosił rekolekcje o. Bashobora - kapłan, który posługuje modlitwą o uzdrowienie. Ponieważ zaczynamy unikać zbiorowisk ludzkich - było to spotkanie kameralne, "po znajomości" (Karolino, Haniu, Aniu: podziękowania!). Ojciec John przypadł najwyraźniej Piotrusiowi do gustu - pozwolił nałożyć ręce na głowę i był cierpliwy w czasie modlitwy.


Przy tej okazji odwiedziliśmy Babcię pod Strzelinem (z myślą, że nie wiadomo kiedy następny raz będzie okazja). W czasie jazdy Piotrek nagle się odezwał: "Kiedy umarnę, to pójdę do nieba!" Dzisiaj to powtórzył równie nieoczekiwanie w czasie kolacji: "Kiedy umrę, to pójdę do Pana Jezusa". Zatyka nas, gdy coś takiego mówi i ufamy, że to baaardzo odległa przyszłość :)

1 komentarz:

  1. Ufamy i modlimy się za Piotrusia i za Was i siły dla Was.

    Od Piotrusia nie jedna osoba mogłaby się nauczyć zaufania i mądrości dziecka ;) Pan Jezus jest z nim.

    -Agnieszka

    OdpowiedzUsuń