czwartek, 5 września 2013

dziesiata

Więcej żadnych list na wyjazd nie robię. Zapomniałem tak wielu rzeczy, jak nigdy dotąd :) Sama droga minęła spokojnie, a obiad w Piotrkowie smakował wyjątkowo. Piotrek wyspał się w aucie i w hotelu długo w łóżku marudził, zanim kolo 24.00 w końcu usnął. Rano w poradni okazało się, że nie mamy wszystkich badań,  więc pobrano krew (Piotruś zdobył przy tym kolejną rycerska nagrodę). Na wyniki czekaliśmy cztery godziny, bo - jak nam powiedziano - próbka im krzepła. Parametry krwi okazały się wystarczające do podania chemii. Rozpoczęto podawanie leków przed 15.00, czyli w drogę powrotna ruszymy nie wcześniej niż kolo 18.00. Podpytałem lekarkę o perspektywy: 5 października mamy rezonans. Gdy leczenie okaże się skuteczne (co oznacza conajmniej brak wzrostu guza), to czeka nas jeszcze 10 sesji takich jak dzisiejsza - w odstępach 4 tygodniowych. Ale to przyszłość. Tu i teraz to tzw. sala fotelowa oddziału dziennego chemioterapii i oczekiwanie na koniec kroplówki, a potem powrót. Jeśli Piotrek nie będzie po drodze wymiotował, to przed północą powinniśmy być w domu. Na razie przesypia podawanie leku, co widać na załączonym obrazku. Bardzo dziękujemy wszystkim wspierającym nas i modlącym się. Niech i Wam Pan Bóg błogosławi!

3 komentarze:

  1. dzielny Piotruś i dzielny Tatuś, jesteśmy z Wami

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się w tym dzielnym Maluchu :) dopiero kilka dni temu dowiedziałam się o Piotrusiu, ale ilekroć zaczynam się modlić, polecam Go Bogu na 'dzień dobry' i na 'dobranoc'. Wspaniały jesteś, bo masz też rewelacyjnych Rodziców :) Dużo siły i wiary, która przecież może góry przenosić!

    OdpowiedzUsuń