wtorek, 20 sierpnia 2013

ósma (Wrocław)

Ulubioną zabawką Piotrka w ostatnich dniach jest... mąka - na zdjęciu w powiązaniu z pasją "warzywną" :)


W poniedziałek po raz pierwszy przyjmowaliśmy chemię we Wrocławiu. Odpadł trud podróży i nocleg poza domem. Przyjęto nas życzliwie - mimo braku dokumentacji medycznej i oficjalnego zlecenia lekarskiego (prawdopodobnie przesyłka zaginęła na poczcie, bo ciągle do nas nie dotarła). Jednak nie byliśmy gotowi na tak uciążliwe czekanie. Metodę na Bujwida mają taką, że pierwszeństwo jest dla przyjmowanych na oddział szpitalny. Musieliśmy przepuszczać w kolejce pacjentów, którzy przychodzili znacznie później niż my. A że było ich kilkunastu - czekaliśmy straszliwie długo.

Krew do badania pobrano koło 9.00 i po kwadransie był wynik. Lek przygotowują na miejscu pielęgniarki, co zabiera kolejny kwadrans. Samo podanie chemii to góra 5 minut. A jednak spędziliśmy tam prawie 5 godzin. Przyjmowała jedna lekarka i nie dała rady wcześniej przebadać Piotrka (badanie to osłuchanie, zerknięcie w gardło i macanie brzucha).

Ponieważ dostaliśmy od pewnej pary nowożeńców pieniądze (zbierali od gości weselnych zamiast kwiatów - niech im Bóg błogosławi!) z przeznaczeniem na jakiś "luksus" dla Piotrka - kupujemy tablet, by mógł znosić jakoś te oczekiwania oglądając ulubione kreskówki. No i będziemy się też lepiej oprowiantowywać na te wyjścia, skoro to mają trwać zdecydowanie dłużej niż godzina-dwie jak optymistycznie zakładaliśmy.

Plus jest taki, że gdy lekarka w końcu nas przyjęła - poświęciła nam dość dużo czasu i odpowiadała na pytania.  Po transfuzji parametry krwi zdecydowanie się poprawiły - bardzo nas to cieszy. Co do rokowań na przyszłość odleglejszą, to na zupełne zniknięcie guza w wyniku chemioterapii raczej trudno wg lekarki liczyć. Z medycznego punktu widzenia sukcesem będzie zmniejszenie, a cieszyć się będzie trzeba też zahamowaniem wzrostu guza.

Piotrek zasypia bardzo długo - dziś skarżył się na ból nóżek, co jest jednym z ubocznych skutków chemii. Rozmowa z lekarką uświadomiła nam jednak dobitnie, że musimy się modlić nie tylko o to, by Piotrek dobrze zniósł chemioterapię...

Jezu - ufamy Tobie! W Twoich ranach - jego zdrowie.

1 komentarz:

  1. http://info.wiara.pl/doc/1638193.Chirurg-z-bilokacja


    Poproście tego zakonnika o wstawiennictwo. jestem pewna, że pomoże.

    OdpowiedzUsuń