niedziela, 2 czerwca 2013

już w Warszawie

W nocy Bogumił marudził i gorączkował, ale po telefonicznej konsultacji z lekarzem jednak ruszyliśmy do Warszawy w komplecie (rozważaliśmy opcję: jadę sam z Piotrkiem, a Magda z młodym zostają we Wrocławiu).

Długa była to droga: Piotrkowi robiło się niedobrze i stawaliśmy co jakiś czas (wymiotował tylko raz). Stresowałem się jako kierowca, bo auto szwagiereczki prowadziłem po raz pierwszy. Zanim wyczułem hamulce itd. to trochę autem pokołysałem, a Piotruś słabo to znosi.

Przed zmrokiem dotarliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka, przepakowaliśmy zawartość auta to pokoju szpitalnego hotelu i już wszyscy są w łóżkach. Rano o 8.00 mamy się zgłosić z Piotrkiem na czczo na izbę przyjęć i po przyjęciu czeka go rezonans. Ufamy, że będzie ok. Gdyby nie fakt, że badanie będzie w narkozie - miałbym nadzieję na powrót już jutro. Zastępstwo w pracy mam na krótko dogadane, więc nie przyjmuję do wiadomości, że mielibyśmy tu być dłużej ;) Bardzo prosimy Was o modlitwę.

Jezu ufam Tobie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz