poniedziałek, 3 czerwca 2013

chemia

Badanie rezonansowe przebiegło bez kłopotów. Piotrek zasnął momentalnie po założeniu maseczki. Po 45 minutach przeniesiono go do salki budzeń, gdzie przez godzinę jeszcze spał. Obudził się przy nas w dobrym nastroju i poszliśmy porozmawiać z lekarką, która w międzyczasie zapoznała się ze wstępnym wynikiem rezonansu.

Piotrek będzie miał "chemię" przez rok - oto plan lekarzy. Guz się powiększył i w związku z tym taka decyzja. Czeka nas 10 tygodni, w czasie których będę z Piotrkiem co 7 dni przyjeżdżał do Warszawy na jeden dzień. Jeśli po tym czasie okaże się, że terapia skutkuje (czyli wzrost guza się zahamuje), to przez kolejne miesiące odwiedzamy Centrum raz w miesiącu. O skutkach ubocznych nie chcę pisać, bo ufamy że ich nie będzie (nie zawsze są, bo dawka leków jest stosunkowo niska przy łagodnych glejakach). Może tylko tyle, że często obniża się odporność i Piotrek musi unikać skupisk ludzkich, by nie ryzykować infekcji. Stąd z żalem musimy zrezygnować z letnich rekolekcji wspólnotowych. 

Jutro Piotrek ma dostać chemię po raz pierwszy, więc zobaczmy jak to będzie wyglądało. Pani doktor wyjaśniała, że razem z wstępnymi badaniami trwać będzie to od 10.00 do 15.00. Jednak już po konsultacji lekarskiej Piotrek zaczął chrypieć i kaszleć, a wieczorem miał gorączkę - dlatego nie wiemy, czy nas jutro nie odeślą. Wtedy zaczniemy leczenie, gdy Piotrek wyjdzie z infekcji. My też z Madzią coś czujemy się niepewnie - chyba kupiliśmy wszyscy wirusa od Bogumiłka.

Zasypiając Piotruś przeżywał wenflon, który założono mu w czasie uśpienia. Tłumaczyłem, że dzięki niemu jutro nie będzie kłuty, kiedy będą podawać mu lek. Zapytał: "Czy to znaczy, że ze mną jest wszystko dobrze i nie będę kłuty?" "Wszystko dobrze, dobranoc" - odpowiedziałem, bo nie umiałem nic innego odpowiedzieć na takie pytanie. Ale jutro będzie trzeba mu jakoś przystępnie wyjaśnić, dlaczego jest leczony. 

Tak czy inaczej przez 3 miesiące będziemy kursować co tydzień Wrocław-Warszawa-Wrocław. Zastanawiam się, czym najlepiej jeździć... Może jakaś kuszetka? Spalibyśmy w nocy w pociągu zamiast hotelu i rano docierali na badanie. Główkuję też, jak poradzić sobie z pracą w poradni, by jej nie stracić (nasze główne źródło dochodu). Ale pewnie dziś już nic nie wymyślę. Lepiej się pomodlę :) I Was też w imieniu całej naszej rodziny gorąco proszę o modlitwę.

5 komentarzy:

  1. 07.06 będę w Dzierżoniowie na rekolekcjach z Ojcem Bashaborą- pomodlę się za was. Ojciec ma być też w Warszawie w lipcu. Wybierzcie się, jeżeli tylko możecie.
    http://www.wroclaw.odnowa.org/
    Z modlitwą
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  2. 6 lipca ten ojciec będzie w Warszawie, tu macie więcej informacji http://www.ojciecjohnbashobora.pl/?rekolekcje,5

    Jakbyście chcieli zobaczyć się z tym ojcem ja mam małe znajomości i mogłabym Wam coś załatwić, jak coś to piszcie.

    Pamiętam w modlitwie o Was

    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jesteście sami, Jezus na wszystko ma swoje sposoby.
    Pamiętamy w modlitwie
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń