wtorek, 9 kwietnia 2013

WTOREK 9 kwietnia


W nocy w końcu "położyłem się spać" razem z Piotrusiem do dziecięcego łóżeczka. I to go wyciszyło: trzymał mnie za rękę, nie wyrywał rurek i koło północy zasnął po raz pierwszy od wybudzenia ze śpiączki. Zwinięty byłem w niezły kłębek, żeby się zmieścić, ale i tak jedna noga musiała być nad barierką :) Po pół godzinie pielęgniarka przywiozła nam normalne łóżko z barierkami. Okazało się, że widziała moje wysiłki wyciszania syna, bo sale są monitorowane kamerą w podczerwieni. A ja myślałem, że jak zgaszę światło, to się ukryję ze swoim występkiem ;) Ale jak widać nie ma nic ukrytego... I dobrze, bo mam przyzwolenie na spanie w jednym łóżku z Piotrusiem. Spał do 9.00! W ciągu dnia też przespał już w sumie blisko 5 godzin i teraz znów zasnął (jest 20.30). Senność nie jet dobrym objawem w jego sytuacji (nadmierna senność świadczy o wodogłowiu), ale ufamy, że nadrabia zaległości z poprzednich nocy.
Trochę odbiera nam energii pilnowanie pracy pielęgniarek - na poprzednim oddziale tak było i tu podobnie. Mylą dawki pokarmowe, wpisują błędną temperaturę w kartę... Mierzymy od dziś własnym termometrem i sami kontrolujemy ilości i pory karmienia Piotrka sondą. Bezpieczniej bym się czuł, gdyby pozwolili mi podawać samemu wszystkie leki... :/
Zatkał się dziś wenflon, który tkwi w jakimś głębszym naczyniu od operacji (wejście przy szyi - jakoś to nazywają fachowo, ale zapomniałem). Musieliśmy jechać na oddział anestezjologii, by próbować uratować to wejście, bo leków dożylnych i kroplówek Piotrek będzie jeszcze trochę brał. Udało się, choć Piotrek i tak krzyczał na lekarzy nazywając ich ciasteczkowymi potworami (?!). Generalnie zrobił się po operacji głośny i krzykliwy i to podobno częsta zmiana przy takich przypadkach. Na anestezjologii "przypadkowo" spotkaliśmy doktora Pawła -to neurochirurg, który tak fachowo zoperował Piotrka. Zobaczył, że kolekcja (tak nazywają to podskórne gromadzenie się płynu na głowie) jest duża i przy okazji ściągnął strzykawką płyn. Było go więcej niż ostatnio, co nas z Madzią zmartwiło. Jeśli do 3 tygodni po operacji płyn nie przestanie się gromadzić, to będzie konieczność operacyjnego wstawienia na stałe zastawki odprowadzającej nadmiar płynu mózgowo-rdzeniowego do żołądka. Tego płynu może być teraz więcej z powodu, że Piotrek się zaczął ruszać, ale też krzyk, płacz i silne emocje powodują wzrost jego produkcji (wzrasta ciśnienie w głowie). A nakrzyczał się synek wczoraj długo przy wymianie sond, więc ufamy, że gdy zmniejszy się ilość stresujących wydarzeń, to krzyku i wysięku będzie mniej. Niestety zaczyna reagować krzykiem na każde zbliżenie się do niego osoby ubranej na biało, a jest tu takich sporo. Modlimy się i prosimy Was o modlitwę o to, by płynu do odciągania było coraz mniej i by Piotruś nie musiał mieć kolejnej operacji i żyć z taką zastawką.
Proszę Was o modlitwę też za moje emocje - zaczynam wybuchać złością z powodu jakichś drobiazgów. Pewnie odreagowuję napięcie, ale wolałbym nie na żonie. Głowa mi dziś pęka (dziecko, z którym dzielimy salę jest bardzo hałaśliwe) i marzę o wyjściu na dwór choć na chwilę - odkąd przyjechaliśmy do Warszawy poruszamy się tylko szpitalnymi korytarzami, głównie z resztą piwnicznymi. Planuję spacer od kilku dni i ciągle się nie udaje.
I prosimy o modlitwę o ochronę Krwi Chrystusa nad Piotrusiem i nami wszystkimi. Ania Kwiecień (nasz anioł), która przyjechała pomóc przy Bogusiu, złapała ostrą jelitówkę. Czyści ją okrutnie, a dziś zajmowała się Piotrusiem :( Panie uchroń go i nas, a Ania niech szybko dojdzie do siebie! Niech Pan strzeże wszystkich sond, wenflonów, by się nie zatykały, by Piotrusia nie kłuto, by mógł się wyciszyć.
Brak słów, by wyrazić naszą wdzięczność za Wasze modlitwy, posty, okazywane wsparcie, troskę, wpłaty, współtowarzyszenie nam. "Jedni drugich brzemiona noście" - czujemy b. mocno jak nosicie nasze brzemiona. Modlimy się, aby Pan stokrotnie wynagrodził Wasz trud. To przez Was Pan mówi, że jest z nami, że nic nie wymknęło się z Jego kontroli, czuwa i kocha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz