poniedziałek, 8 kwietnia 2013

PONIEDZIAŁEK 8 kwietnia


Neurochirurg jak zobaczył rano Piotrka, to powiedział, że gdyby tak wyglądał miesiąc po operacji, to uznałby, że jest dobrze :) Był pod wrażeniem tego, że Piotruś już mówi oraz rusza rękami i nogami. My wiemy, że to wymodlone i łaska od Pana Jezusa - Madzia uświadamiała to dziś lekarzowi :) Płynu pod skórą głowie było już niewiele i mamy nadzieję, że już nie będzie trzeba go ściągać.
Przenieśli nas dzisiaj na pediatrie w związku z tym, że Piotruś nie trawi. Oczywiście dalej będzie też leczone zapalenie płuc. Warunki z poprzednimi komfortowe: nie muszę spać w korytarzu na karimacie jak na neurochirurgii, tylko mam łóżko obok Piotrusia i łazienkę do dyspozycji! Generalnie super i spodziewamy się też takiej opieki i leczenia.
Piotrek na zmianę jest w świetnym kontakcie (gada, ogląda bajki) i co jakiś czas pokrzykuje jedną sylabę przez kilkanaście minut (np. "dziadziadziadzia!") i nie da się z nim wtedy porozumieć. Zasypia najwyżej na parę minut, po czym się wybudza i gada. Neurolog uspokajał, że tak może być długo i powinien dochodzić pomału do siebie.
Ręce ma już na tyle sprawne, że wyrywa z siebie te wszystkie rurki. Ku naszej rozpaczy - bo trzy razy dzisiaj wprowadzano mu na nowo sondę przez nos, co - łagodnie mówiąc - przyjemne nie jest. Ostatnie zakładanie sondy trwało 50 minut, bo się zawijała itd. Niezwykłe to jest, że małe dziecko znosi tak dzielnie podobne komplikacje - ja się wymęczyłem samym asystowaniem i uspokajaniem go.
Na razie nie wyrwał przewodu, który prowadzi do żyły - jak to zrobi będzie znów miał zakładany wenflon, co jest bolesne. Nie mam pomysłu, jak temu zapobiegać. Wiązać go? To się wścieknie. Póki co jedyny pomysł jaki mam, to czuwać, ale czy dam rade upilnować go w nocy? Proszę Was o modlitwę w tej sprawie.
Dziękujemy wszystkim wytrwałym, którzy czytają te "piotrusiowe nowiny" i modlą się za naszego synka! Mi pisanie tych newsletterów w jakiś sposób pomaga, więc na pewno będą następne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz