Piotruś dziś
był stabilniejszy w emocjach, ale tez dzień minął bez wydarzeń
stresujących. Gorączka spadła do normy. Dalej dużo śpi i karmię
go przez sondę (nieco zwiększono dawkę, bo dobrze przyswaja te
mieszankę). Zjadł pierwszy posiłek łyżeczka: jogurcik! Miał
jeść zupkę przecierana, ale się buntował. Cóż, już dawno nie
chciał takich potraw jeść - woli, jak warzywa da się pogryźć.
Ale na takie danie musi jeszcze trochę poczekać.
Była dziś pani
logopeda, zaleciła masaże ust i twarzy, pokazała jak to robić.
Płyn się ciągle
zbiera pod skora główki - jutro czeka nas konsultacja na
neurochirurgii. Takie błędne kolo: pojedziemy ściągnąć nadmiar,
a w stresie krzyk Piotrusia powoduje, ze ciśnienie w główce rośnie
i płyn wydziela się intensywniej. Pogadamy z chirurgiem, czy nie
można tego odciągać w większych odstępach - np. co 3- dni.
Piotruś trochę
ma katar. Myślę, ze to od suchego powietrza. Namoczyłem ręcznik i
wisi kolo łóżka - mam nadzieje, ze to wystarczy.
Ania przeleżała
dziś cały dzień i zdecydowała się wrócić do Wrocławia z
Wiesiem, który nas odwiedził w szpitalu. Po paru godzinach jednak
Ania wyzdrowiała i zostaje z nami!
Dziękujemy
wszystkim za przekazywane Piotrusiowi prezenty: książeczki,
zabawki... Nie ma jeszcze za dużo sil na zabawę, ale uśmiecha się
pięknie do tych podarunków, a my dołączamy do swoje uśmiechy
kierowane do Was :)))
Dziękujemy też
za wszelkie docierające do nas rożnymi drogami sygnały, że nas
wspieracie modlitwą i w każdy inny sposób towarzyszycie. Niezwykle
to nas porusza i nadaje nowy wymiar temu, czym teraz żyjemy. Bóg
zapłać raz jeszcze!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz