poniedziałek, 29 lutego 2016

usuwamy porcik i wspominamy ferie

Jesteśmy z Piotrkiem od wczoraj w Warszawie i czekamy na drobny zabieg: usunięcie tzw. portu. Lekarka na izbie przyjęć miała opory, czy nas przyjąć z powodu kataru. Poszła po anestezjologa, by to on zdecydował. W tym czasie Piotrek mówi: "No dobra, to ja się pomodlę. Panie Jezu, proszę Cię, żeby nas przyjęli do szpitala albo dzisiaj, albo może za miesiąc, tak żeby się stało to, co jest najlepsze dla mojego zdrowia. Amen!". Najwyraźniej załatwił sobie sprawę, bo po chwili pani doktor wróciła - bez anestezjologa - z nowiną: "No dobra, wchodzicie". :)

Dziś od rana próbowałem go nakarmić na zapas, bo od 9.00 nie wolno mu nic jeść. Zabieg będzie najwcześniej po 15.00, a może być i po 17.00, bo na dziś w planie mają dużo operacji i trudno z góry przewidzieć ile będą trwały.

Skoro mam wymuszoną przerwę w pracy - mam sposobność zgodnie z deklaracją zdać sprawozdanie z naszego pobytu nad Bałtykiem :)

Przede wszystkim dziękujemy wszystkim, którzy wsparli finansowo urlop Zuzi. Niewykorzystaną część pieniędzy przekazaliśmy jej mamie na wsparcie rozpoczętego leczenia.  Zuzia z rodzicami zobowiązali nas do przekazania na ręce darczyńców wyrazów gorącej wdzięczności. Bóg zapłać!!!

Pogoda dopisała: padało niewiele, więc codziennie spacerowaliśmy, dochodząc pod koniec pobytu do 3 godzin dziennie na powietrzu. Piękna jest plaża o tej porze roku. Piasek niegrabiony, układany przez morze i wiatr. Często wychodziło słońce choć na chwilę, więc bywało naprawdę pięknie. Spacerowiczów na plaży niewielu, czasem po horyzont nikogo.

Siostry otaczały nas opieką jak dobre anioły. A siostra Aniela okazała się ku radości Piotrka miłośniczką kamieni - synek dostał od niej nawet dwa ciekawe minerały w prezencie. Zuzia polubiła się z chłopakami i byli przy niej jakby grzeczniejsi niż zwykle :) Niemal nie tęskniła za rodzicami, a Magdę ciągle zasypywała wyznaniami:"Kocham Cię, ciociu" :) Ponieważ koniec naszego pobytu w Dębkach był blisko urodzin Zuzi - wyjechała obdarowana prezencikami, z których najmilsze chyba były upominki od sióstr. 

Poniżej parę ujęć z pobytu. 

Załapaliśmy się jeszcze na choinkę, więc kolędowaliśmy :)



 Dużym przeżyciem dla dzieci była pomoc przy demontażu świątecznych dekoracji w uroczym kaszubskim kościele. 


Lekki deszczyk oczywiście nie był przeszkodą w spacerowaniu.


Dodatkowymi atrakcjami były wycieczki do Gdyni (na filmikach: akwarium, basen gąbkowy w parku trampolin, zabawy w barze na pirackim statku). 



  Do Białogóry dotarliśmy, gdy konie były w boksach. Za to powitały nas głodne dziki. 



  Dorosłym jednak najbardziej podobały się spacery po plaży i wycieczki piesze w okolice ujścia Piaśnicy. 
 








Pożegnalna fotka na progu domu - brakuje tylko s. Anieli.


Na koniec teologiczno-przyrodnicza refleksja Piotrka w trakcie spaceru wydmami :)



6 komentarzy:

  1. Po opisie i obejrzanych fotografiach stwierdzam, że sam z wielką przyjemnością wybrał bym się na takie ferie :) Dobrzy i ciepli ludzie, urocze okoliczności przyrody. Wierzę, że baterie naładowane, a usunięcie portu było formalnością! Życzę dużo zdrowia i pomyślności dla Piotrka i całej waszej rodziny, szczególnie w tym trochę szaro burym okresie zimowym. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mietek Tarasiewicz1 marca 2016 09:53

    Wzruszająca wypowiedź Piotrusia,ściskamy Was kochani .

    OdpowiedzUsuń
  3. też byłem nad morzem /ale nie na feriach tylko w pracy/ i też mi się podobało - pozdrawiam Wilki Morskie

    OdpowiedzUsuń
  4. :) Wilki dziękują - i pozdrawiają również!

    OdpowiedzUsuń