Rezonans wykazał, że guz się nieco zmniejszył. Chwała Bogu!!! Wprawdzie teraz pomniejszenie jest mniejsze niż poprzednio - ale to i tak świetna wiadomość. Nawet jedna z lekarek zasugerowała skrócenie chemioterapii. Jednak lekarz prowadząca podjęła decyzję o kontynuacji leczenia. Argumentowała: guz bardzo dobrze reguje na chemię, a Piotrek dobrze znosi leki, więc szkoda byłoby przerywać przyjętą procedurę. W tej chwili pozostała w pniu mózgu część guza ma wielkość połowy tego, co pokazał rezonans wykonany w czerwcu 2013 (czyli przed rozpoczęciem chemioterapii).Powiedziano nam, że pozostała część umiejscowiona jest tak, że nie przeszkadza to w rozoju i funkcjonowaniu. Nadal widać też brak aktywności naczyń krwionośnych odżywiających guz. Czyli jest duża szansa, że skończymy leczenie w lipcu i tylko będziemy kontrolnie się prześwietlać co jakiś czas. Kolejny rezonans mamy przewidziany za pół roku.
Bogu - chwała i uwielbienie!!!
Wam: towarzyszącym nam w tej drodze, modlącym się i wspierającym nas na różne sposoby - niewymowna wdzięczność!!!
Po rezonansie Piotrek spał jeszcze godzinę, po czym obudził się i zapytał: "Kiedy mnie uśpią?" Gdy dowiedział się, że już po wszystkim: "A gdzie jest to, co miałem dostać?" Chodziło o obiecaną "książkę o samych żukach" czyli album o chrząszczach Polski. Gdy dowiedział się, że książka jest obok - natychmiast usiadł, by ją oglądać :)
Dzisiaj rano zaklepaliśmy kolejkę do lekarza (o 7.00 już była mała kolejka - dostaliśmy nr 5), dlatego chemię podłączono Piotrkowi stosunkowo wcześnie, bo o 13.30. Za sześć godzin mniej więcej się skończy, a zacznie tzw. płukanie, które potrwa kolejne 15 godzin. Czyli od kroplówki odłączą nam synka koło 11.00 rano. Mamy znów do dyspozycji "apartament vipowski" - czyli gabinet lekarski z dostawionym łóżeczkiem, w którym Piotrek przespał po południu niemal 2 godziny. Potem była krótka wyprawa - wyprowadzanie kroplówki na wieczorny spacer.
Wczoraj odwiedzaliśmy pobliski las. Złapaliśmy w próchnie kilka wijów drewniaków - jeden całkiem spory. Piotrek twierdzi, że to skolopendra... On w naszej rodzinie jest największym owadzim specem, więc bardzo możliwe :)
W powietrzu czuć wiosnę i zbliżające się Zmartwychwstanie! :) Próbowałem namówić Piotrka do zaśpiewania pieśni "Jezus zwyciężył", którą wykrzyczał niemal rok temu w podmilickim lesie. Wprawdzie rozproszeń było zbyt wiele - ale dokument chwili został uwieczniony :) Jak wrócimy postaram się uzupełnić wpis o ów filmik.
Kochani, cieszę się ogromnie z Wami! Pan Bóg wysłuchuje szczerej modlitwy i nigdy nie zostawia nas w potrzebie. On działa często niespostrzeżenie, ale jakże efektywnie! Rodzinnych i Radosnych Świąt Wielkiej Nocy :) Szczególne pozdrowienia dla dzielnego Wojownika Piotrusia :)
OdpowiedzUsuńChwała Panu! Wygrajcie tę wojnę z Imieniem Jezus na ustach!!! Niech Pan Bóg wspiera dzielnego Piotrusia i całą Waszą Rodzinkę!!!
OdpowiedzUsuń