Marzymy o stworzeniu Domu Wytchnienia. Kameralnego
ośrodka, z domową atmosferą, który umożliwi chorym onkologicznie dzieciom i
dorosłym oraz rodzinom udręczonym chorobą bliskiego, bezpieczny pod każdym
względem odpoczynek. Ze świeżym powietrzem, zdrowym jedzeniem, ładnym widokiem
za oknem i okolicą zachęcającą do spacerów. Szczególnie myślimy o tych osobach,
które mają utrudniony kontakt z przyrodą - czyli chorych mieszkających w blokach
i kamienicach oraz tych, których leczenie wymagało długotrwałych pobytów w
szpitalu. Na uwadze mamy też osoby cierpiące na uciążliwe choroby przewlekłe.
Sami bezskutecznie szukaliśmy takich miejsc w czasie
leczenia Piotrka. Pamiętamy dobrze tę palącą potrzebę spędzenia choć paru dni
blisko przyrody, bez smogu, w ciszy - a jednocześnie w miejscu zapewniającym
względny komfort, czystym, zdrowym i ustronnym.
W czasie chemioterapii odporność organizmu spada - pacjent
jest podatny na infekcje, dlatego konieczna jest izolacja od większych grup.
Nawet wizyta w piaskownicy była ryzykiem, że Piotruś złapie coś od innego dziecka.
A zwykłe przeziębienie kończyło się gorączką 40 stopni i antybiotykiem.
Infekcja rodziła konieczność zawieszenia chemioterapii, aż organizm synka
dojdzie do siebie i parametry krwi się poprawią. Domyślacie się pewnie, jakie
myśli ma w głowie rodzic, gdy leczenie nowotworu u dziecka jest wstrzymywane
przez "byle katar".
Pragnęliśmy się oderwać choć na parę dni od myślenia o rezonansach, kroplówkach, wynikach, czarnych scenariuszach... Odetchnąć w ciszy, zamienić szpitalny korytarz na leżak w ogrodzie. Nie myśleć o gotowaniu, karmieniu, sprzątaniu, pakowaniu walizki przed kolejną serią chemii.
Wiem, co bym chciała - powiedziała Magda, gdy łapaliśmy
pierwszy oddech po zakończeniu leczenia Piotrka - stworzyć miejsce, gdzie
rodziny w naszej sytuacji mogły by odpocząć, odetchnąć. Gdzie będzie ładnie,
czysto, spokojnie...
Wtedy marzenie w nas zakiełkowało. Rozwijało się nieśmiało, szukało kierunku, powoli krzepło. Grało na strunach, które już w nas były wcześniej. Oboje lubimy wieś, las, przyrodę. Wcześniej tliło się w nas przez wiele lat pragnienie założenia na wsi ośrodka rehabilitacyjnego dla ludzi uzależnionych - ale wiele spraw i wydarzeń pokrzyżowało te plany. Funkcjonuje jedynie kameralna poradnia, w której pracuję.
Teraz nasze myśli poszły znów w stronę domu za miastem - też
pomagającego ludziom w potrzebie, tylko innej. Magda nawiązuje chętnie i łatwo
relacje z rodzicami chorych dzieci. Wykorzystuje przy tym swój dar empatycznego
słuchania - ale też służy poradą, korzystając z wiedzy i doświadczenia, które
zdobywaliśmy "w boju".
Dom Wytchnienia - miejsce zaprojektowane na potrzeby dzieci
i dorosłych zmagających się z chorobą. Dom dla całej rodziny. Dom, do którego
można przyjechać o każdej porze roku - na dzień, weekend, tydzień czy dwa.
Gdzie będzie piękny, wieloczęściowy ogród: ozdobny z ławkami i placem zabaw;
warzywno-owocowy na potrzeby kulinarne; sensoryczny i jordanowski na potrzeby rehabilitacji
i hortiterapii.
Byłoby też tam miejsce dla zwierząt. Konie, alpaki, osły - choć po kilka sztuk na potrzeby zooterapii. Do tego nadający wiejski koloryt użytkowy drobiazg: kury, króliki, kozy mleczne. Przyda się w końcu mój dyplom zootechnika :)
Byłoby też tam miejsce dla zwierząt. Konie, alpaki, osły - choć po kilka sztuk na potrzeby zooterapii. Do tego nadający wiejski koloryt użytkowy drobiazg: kury, króliki, kozy mleczne. Przyda się w końcu mój dyplom zootechnika :)
Urokliwa okolica zachęca do krótszych i dłuższych wycieczek. W ogrodzie/lasku są domki na drzewach dla dzieci, po różnych kątach ogrodu porozwieszane są także hamaki.
Jest mały staw. W sadzie owocują m.in. bogate w antyoksydanty krzewy borówki amerykańskiej, jagody kamczackiej, rokitnika, derenia itp. Organizowane są rozmaite warsztaty psychologiczne i artystyczne oraz rekolekcje.
To wymarzone miejsce nie może być oddalone zbyt od miasta i klinik – maksymalnie 2 godziny jazdy, na wypadek konieczności wykonania badań, konsultacji lekarskiej, sięgnięcia po pomoc medyczną. Pozwoliłoby to też korzystać z domu chorym, którzy z daleka musieliby dojeżdżać na cykle chemii czy radioterapii. Okazuje się, że są osoby rezygnujące z leczenia onkologicznego ze względu na odległość od miejsca zamieszkania i trudy związane z daleką podróżą. Pamiętamy to dobrze z czasów, kiedy dojeżdżaliśmy co tydzień do Centrum Zdrowia Dziecka (na jeden dzień - by za chwilę ruszyć w powrotną drogę). Te dojazdy męczyły i małego pacjenta, i jego rodziców. Nie bez znaczenia byłaby też bliskość ośrodków rehabilitacji, gdzie można by szukać pomocy specjalistów (nasz syn skończył leczenie 4 lata temu, a wciąż konieczna jest intensywna rehabilitacja).
Dzielimy się nieśmiało pomysłem Domu Wytchnienia od jakiegoś
czasu z bliższymi i dalszymi znajomymi. Pojawili się wśród nich życzliwi i
chętni, by pomóc w projekcie budynków
czy w szukaniu ewentualnych źródeł finansowania. Wiele też osób zachęca nas opiniując
pomysł jako ciekawy i potrzebny (w tym onkolog i psychoonkolog). To co mamy na
dziś - to opisany na kilka stron zarys owego Domu Wytchnienia. Powstały
też dwie prace magisterskie (na białostockim i na lubelskim wydziale architektury) inspirowane naszym planem. Pierwszy jednak projekt wyszedł spod ręki Piotrusia :)
Na tę chwilę wciąż jest wiele pytań i potrzeb, na które o
własnych siłach nie odpowiemy. Nie mamy ziemi, na której Dom Wytchnienia mógłby
powstać. Nie mamy pieniędzy, by ją kupić, a potem rozpocząć i zakończyć budowę.
Potrzeba też zdeterminowanych ludzi – zapaleńców/szaleńców, którzy razem z nami staną za pomysłem całym
sobą.
Czy da Bóg, że zaczniemy realizować ten plan? Niedawno zapaliło się zielone światło: Stowarzyszenie "Hallelu Jah" uznało ten projekt jako swój w sensie organizacyjnym (mamy więc umocowanie prawne!), a Wspólnota Hallelu Jah stanęła za nim duchowo (mamy wsparcie modlitewne i błogosławieństwo!). Odczytujemy to jako wyraźny znak, otwarte drzwi i zachętę do postawienia kolejnych kroków.
Piotruś i Boguś co wieczór modlą się o powstanie tego domu. Prosimy także i Was o modlitwę w tej intencji. Jeśli ktoś chciałby w
jakikolwiek sposób włączyć się w tworzenie Domu Wytchnienia - to proszę o kontakt.
504 13 47 12 Jędrek (gdy nie odbieram proszę o smsa - oddzwonię)
jmaciuk@o2.pl
AKTUALIZACJA :)
Zaczęliśmy zbiórkę!
https://www.facebook.com/domwytchnienia/photos/a.691979891201656/691812591218386
Mamy stronę!
http://www.domwytchnienia.pl/
AKTUALIZACJA :)
Zaczęliśmy zbiórkę!
https://www.facebook.com/domwytchnienia/photos/a.691979891201656/691812591218386
Mamy stronę!
http://www.domwytchnienia.pl/
Oby blisko Grzybowa :)
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńPrzeczytałam cały post. Jestem pod wrażeniem pomysłu, waszej determinacji i tak bardzo bym chciała by Wam się udało. Będę się za to modlić i trzymać kciuki, a kiedy wreszcie zacznę coś zarabiać na pewno postaram się w jakimś stopniu Was wesprzeć. Póki co mogę tylko modlitwą. Może nie wiem jacyś fachowcy w birze pracy pomogliby pozyskać środki unijne na projekt, nie chcę źle radzić bo nie mam doświadczenia. Ale rzeczywiście dużo daje przebywanie z naturą i zwierzętami po tak ciężkich czasem i traumatycznych przeżyciach onkologicznych ale i nie tylko, bo przecież jest niestety masa innych schorzeń u dzieci.
OdpowiedzUsuńTak więc trzymam mocno kciuki i będę śledzić Wasze poczynania.
Dziękuję za miłe słowa w komentarzu.
Chłopcom życzę nieustającego zdrówka.
Agnieszka mama Madzi
Pani Agnieszko, wzruszyliśmy się. Serdecznie dziękujemy za ten wpis i za modlitwę:) Jeśli dom powstanie, jego część ze zwierzętami będzie imienia Madzi. Wytrwale śledziliśmy Madziowe blogi i jej miłość do zwierząt była dla nas ważną inspiracją przy rodzeniu się pragnienia Domu Wytchnienia.
OdpowiedzUsuń