Spod CZD ruszyliśmy dopiero tuż przed 19.00. Niedzielny wieczór sprawił, że jechało się bez przeszkód, więc podróż trwała niewiele ponad 5 godzin. Piotrek nie wymiotował i kondycję miał niezwykłą. Ciocia zasypiała, a on tryskał energią i dobrym humorem. Zasnął 23.15, ale za to twardo - po domem przenieśliśmy go śpiącego o domu, przebrali i położyli do łóżka.
Następnej nocy gorączkował - 38 stopni. Bez innych objawów, tylko spał niespokojnie. Magda zadzwoniła do lekarza dyżurnego w CZD - akurat miała nockę "nasza" pani doktor. Uspokoiła, że tak może być w pierwszych dobach po chemii. Wczoraj gorączka ustąpiła, za to katarek się pojawił (mamy nadzieję, że w nic się nie rozwinie).
Za nami 10 sesji intensywnej części terapii. W najbliższej perspektywie: rezonans i 10 sesji comiesięcznych, jeśli badanie potwierdzi skuteczność zastosowanego leczenia. Prosimy Was gorąco o modlitwę, by badanie 5 października przyniosło dobre wieści. Jezu - ufamy Tobie!
Jezu - ufamy Tobie!!!
OdpowiedzUsuń+++
OdpowiedzUsuń