środa, 29 marca 2017

Po feriach - przed rezonansem

 
Zimowe ferie spędziliśmy tradycyjnie w Dębkach. Magda z dziećmi nawet przedłużyli pobyt o tydzień. Tym razem nie u Sióstr Zmartwychwstanek - remontują się i nie mogły nas ugościć. Co za tym idzie - mieszkaliśmy w ośrodku obok (Magda wynegocjowała przyzwoitą cenę - w końcu za wielu zimowych wczasowiczów nie ma) i żywiliśmy się we własnym zakresie. Ale przede wszystkim korzystaliśmy ze spacerów po plaży i zalesionych wydmach. Pogoda dopisywała - dopiero w ostatnich dniach było nieco gorzej. Chłopcy nabrali kondycji, a Piotrek zaczął biegać dużo lepiej niż dotąd: z mniejszym nasileniem asymetrycznych skrzywień i pracując rękami. Ma trochę kompleksów względem Bogumiła wspinającego się jak małpa na drzewa, ale dzielnie się stara nadrabiać.


Przez tydzień gościliśmy też Zuzię, tym razem w towarzystwie mamy:)


Po powrocie planowaliśmy zintensyfikować rehabilitację. Opłaciliśmy w styczniu cotygodniowy basen, ale Piotrek jak dotąd był na nim 2 razy. Po powrocie do przedszkola już po pierwszym dniu złapał infekcję, która skończyła się po ponad dwóch tygodniach (po kolei przechodząc przez wszystkich członków rodziny). Na szczęście skończyło się na leczeniu domowymi sposobami (bez antybiotyku).

Chłopcy nadal jednak nie chodzą do przedszkola, gdyż nie chcieliśmy aby złapał infekcję przed rezonansem zaplanowanym na 31 marca. Nie chcemy ryzykować, że kolejne chorowanie pokrzyżuje te plany - bo to oznacza czekanie na wyznaczenie nowego terminu badania itd. Ufamy, że w główce Piotrusia jest wszystko ok, ale prosimy o modlitwę.

Będziemy też wdzięczni, jeśli zechcecie wesprzeć rehabilitację Piotrka - choćby przekazując 1%. Po raz pierwszy zdecydowaliśmy się prosić Was o wsparcie, bo koszty rehabilitacji jakie ponosimy są dla nas bardzo wysokie. Obecnie Piotruś jest pod opieką dwóch rehabilitantów różnych specjalności, psychologa, terapeuty pedagogicznego oraz jeździ na basen. Synek wymaga jeszcze dodatkowo terapii wzroku u optometrysty. Wskazane jest też zapewnienie mu terapii metodą Vojty.

Szczegółowo sytuację opisała Magda we wpisie HISTORIA CHOROBY PIOTRUSIA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz