Dziś od rana próbowałem go nakarmić na zapas, bo od 9.00 nie wolno mu nic jeść. Zabieg będzie najwcześniej po 15.00, a może być i po 17.00, bo na dziś w planie mają dużo operacji i trudno z góry przewidzieć ile będą trwały.
Skoro mam wymuszoną przerwę w pracy - mam sposobność zgodnie z deklaracją zdać sprawozdanie z naszego pobytu nad Bałtykiem :)
Przede wszystkim dziękujemy wszystkim, którzy wsparli finansowo urlop Zuzi. Niewykorzystaną część pieniędzy przekazaliśmy jej mamie na wsparcie rozpoczętego leczenia. Zuzia z rodzicami zobowiązali nas do przekazania na ręce darczyńców wyrazów gorącej wdzięczności. Bóg zapłać!!!
Pogoda dopisała: padało niewiele, więc codziennie spacerowaliśmy, dochodząc pod koniec pobytu do 3 godzin dziennie na powietrzu. Piękna jest plaża o tej porze roku. Piasek niegrabiony, układany przez morze i wiatr. Często wychodziło słońce choć na chwilę, więc bywało naprawdę pięknie. Spacerowiczów na plaży niewielu, czasem po horyzont nikogo.
Siostry otaczały nas opieką jak dobre anioły. A siostra Aniela okazała się ku radości Piotrka miłośniczką kamieni - synek dostał od niej nawet dwa ciekawe minerały w prezencie. Zuzia polubiła się z chłopakami i byli przy niej jakby grzeczniejsi niż zwykle :) Niemal nie tęskniła za rodzicami, a Magdę ciągle zasypywała wyznaniami:"Kocham Cię, ciociu" :) Ponieważ koniec naszego pobytu w Dębkach był blisko urodzin Zuzi - wyjechała obdarowana prezencikami, z których najmilsze chyba były upominki od sióstr.
Poniżej parę ujęć z pobytu.
Załapaliśmy się jeszcze na choinkę, więc kolędowaliśmy :)
Dużym przeżyciem dla dzieci była pomoc przy demontażu świątecznych dekoracji w uroczym kaszubskim kościele.
Lekki deszczyk oczywiście nie był przeszkodą w spacerowaniu.
Dodatkowymi atrakcjami były wycieczki do Gdyni (na filmikach: akwarium, basen gąbkowy w parku trampolin, zabawy w barze na pirackim statku).
Do Białogóry dotarliśmy, gdy konie były w boksach. Za to powitały nas głodne dziki.
Dorosłym jednak najbardziej podobały się spacery po plaży i wycieczki piesze w okolice ujścia Piaśnicy.
Pożegnalna fotka na progu domu - brakuje tylko s. Anieli.
Na koniec teologiczno-przyrodnicza refleksja Piotrka w trakcie spaceru wydmami :)
Po opisie i obejrzanych fotografiach stwierdzam, że sam z wielką przyjemnością wybrał bym się na takie ferie :) Dobrzy i ciepli ludzie, urocze okoliczności przyrody. Wierzę, że baterie naładowane, a usunięcie portu było formalnością! Życzę dużo zdrowia i pomyślności dla Piotrka i całej waszej rodziny, szczególnie w tym trochę szaro burym okresie zimowym. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
OdpowiedzUsuńWzruszająca wypowiedź Piotrusia,ściskamy Was kochani .
OdpowiedzUsuńWzajemnie!!! :D:D:D
OdpowiedzUsuńteż byłem nad morzem /ale nie na feriach tylko w pracy/ i też mi się podobało - pozdrawiam Wilki Morskie
OdpowiedzUsuń:) Wilki dziękują - i pozdrawiają również!
OdpowiedzUsuń