środa, 29 kwietnia 2015
1%
Ponieważ jutro upływa termin składania PIT-ów, to uświadomiłem sobie, że nie podziękowaliśmy tym, którzy przekazali nam 1% podatku. Za każdą złotówkę - Bóg zapłać! Uzbierała się z Waszych "jednych procentów" kwota, która niemal w całości pokryła nasze wydatki związane z zimowym pobytem nad Bałtykiem. Ufamy, że przełożyło się to na kondycję Piotrka: miał więcej energii, nie przeziębił się mimo zmiennej zimowej pogody, a duża dawka ruchu na świeżym powietrzu była najlepszą formą rehabilitacji dla niego. Bardzo, bardzo dziękujemy!!!
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
rezonans przełożony
Rezonans musieliśmy przełożyć z powodu infekcji: zakatarzonego
Piotrka anestezjolog nie zgodziłby się usypiać. Kolejki do badania są
wielomiesięczne, więc nasza lekarka musiała kogoś znaleźć na nasze
miejsce, kto odstąpi nam swój termin. Wyznaczono nam 14 maja - grymasić
się nie dało.
Chłopaki już dwa tygodnie smarkają, gorączkują w kratkę, kaszlą. Niby nic strasznego, ale męczące to już i dla nich, i dla nas. Nie chodzą do przedszkola, więc gimnastykujemy się mocno, by wymieniać się przy nich w domu.
Mamy nadzieję, że wyjazd na ten majowy rezonans trafi w okres między infekcjami. Bo to już chyba czwarty taki cykl: tydzień przedszkola/dwa tygodnie chorowania. Rodzice mają dosyć - dzieci też. Piotrek mizerny przez to i bez kondycji. Oby do wakacji...
Kompletujemy orzeczenia - obok niepełnosprawności mamy też o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju i o potrzebie kształcenia specjalnego. Ufamy, że stworzy to nowe możliwości stymulowania Piotrka do rozwoju. Choć na razie nawet z opłaconego basenu nie korzystamy przez to chorowanie.
Chłopcy przed snem mają od kilku miesięcy ulubiony zwyczaj: oglądamy na suficie bajkę z projektora. Starego typu - bajka to obrazki (jakby slajdy) na filmie (jak kiedyś do aparatu małoobrazkowego). Przesuwa się kolejne obrazki i czyta napisy. Starsi pewnie pamiętają - młodzież nie bardzo raczej, dlatego tak obrazowo staram się opisać. Nasi synowie szczególnie upodobali sobie kilkuczęściowe przygody Zorro. Boguś już umie robić plastikową szpadą słynną literę "Z". Niestety projektor i bajki mamy pożyczone i musimy niebawem oddać. Chciałem kupić na allegro, ale zabytki po PRL-u mają niewiarygodne ceny. Może ktoś ma taki projektor i mógłby nam pożyczyć czy sprzedać? Albo choć bajkę o Zorro? Rzutnik z którego teraz korzystamy nosi imię ANIA, ale pamiętam, że były różne modele. Kiedyś to była popularna zabawka, może u kogoś się poniewiera? Diaskop to się bodaj nazywało.
Ze złotych myśli Piotrka. Zaplanował, że wspólnie wykopiemy głęboki dół na dworze, by szukać cennych rzeczy.
- Czasem tak jest, że się zdarzą niespodziewanie skamieliny!
- Dobrze synku, poszukamy, ale wiesz - może się zdarzyć, że nic nie znajdziemy...
- Tato, jeśli się poddasz, to nie spotka cię to, na co czekasz. A jeśli się nie poddasz, to czeka cię nagroda!
Chłopaki już dwa tygodnie smarkają, gorączkują w kratkę, kaszlą. Niby nic strasznego, ale męczące to już i dla nich, i dla nas. Nie chodzą do przedszkola, więc gimnastykujemy się mocno, by wymieniać się przy nich w domu.
Mamy nadzieję, że wyjazd na ten majowy rezonans trafi w okres między infekcjami. Bo to już chyba czwarty taki cykl: tydzień przedszkola/dwa tygodnie chorowania. Rodzice mają dosyć - dzieci też. Piotrek mizerny przez to i bez kondycji. Oby do wakacji...
Kompletujemy orzeczenia - obok niepełnosprawności mamy też o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju i o potrzebie kształcenia specjalnego. Ufamy, że stworzy to nowe możliwości stymulowania Piotrka do rozwoju. Choć na razie nawet z opłaconego basenu nie korzystamy przez to chorowanie.
Chłopcy przed snem mają od kilku miesięcy ulubiony zwyczaj: oglądamy na suficie bajkę z projektora. Starego typu - bajka to obrazki (jakby slajdy) na filmie (jak kiedyś do aparatu małoobrazkowego). Przesuwa się kolejne obrazki i czyta napisy. Starsi pewnie pamiętają - młodzież nie bardzo raczej, dlatego tak obrazowo staram się opisać. Nasi synowie szczególnie upodobali sobie kilkuczęściowe przygody Zorro. Boguś już umie robić plastikową szpadą słynną literę "Z". Niestety projektor i bajki mamy pożyczone i musimy niebawem oddać. Chciałem kupić na allegro, ale zabytki po PRL-u mają niewiarygodne ceny. Może ktoś ma taki projektor i mógłby nam pożyczyć czy sprzedać? Albo choć bajkę o Zorro? Rzutnik z którego teraz korzystamy nosi imię ANIA, ale pamiętam, że były różne modele. Kiedyś to była popularna zabawka, może u kogoś się poniewiera? Diaskop to się bodaj nazywało.
Ze złotych myśli Piotrka. Zaplanował, że wspólnie wykopiemy głęboki dół na dworze, by szukać cennych rzeczy.
- Czasem tak jest, że się zdarzą niespodziewanie skamieliny!
- Dobrze synku, poszukamy, ale wiesz - może się zdarzyć, że nic nie znajdziemy...
- Tato, jeśli się poddasz, to nie spotka cię to, na co czekasz. A jeśli się nie poddasz, to czeka cię nagroda!
szukanie żabiego skrzeku nad Widawą
sobota, 4 kwietnia 2015
CHRYSTUS ZMARTWYCHWSTAŁ!
Radosnego przeżywania wspaniałej wiadomości, że Jezus zmartwychwstał! Pokonał śmierć, grzech i chorobę! Obyśmy wszyscy doświadczali mocy Jego Zmartwychwstania w życiu!
Wielkanoc to czas, który przeżywamy podwójnie: w Wielki Piątek dwa lata temu Piotruś miał operację. Wracają wspomnienia, ale i rodzi się wdzięczność, że Piotruś żyje. W tamtym czasie Pan Bóg przemiawiał do nas głośno przez ludzi, którzy serdecznie i wiernie okazywali nam wsparcie, pomagali finansowo, modlili się (i nadal modlą). Pamiętamy i my o Was w modlitwach!
Nasze chłopaki ciągle łapią infekcje, więc do przedszkola chodzą sporadycznie. Boguś odnajduje się w grupie przedszkolnej bez wększych problemów. Jednak Piotrkowi jest dużo trudniej: "Ja nie potrzebuję przyjaciół, Boguś mi wystarczy. Wiesz tato, oni ciągle biegają i bawią się w Spidermana i innych superbohaterów. A mnie nie interesują superbohaterowie. A ich nie interesują rzeczy, które mnie interesują: owady, kamienie...". Piotrek nie stara się nawiązywać relacji z równieśnikami - unika wspólnych zabaw.
W Wielki Piątek planowaliśmy zostawić chłopców pod opieką babci i dziadka, ale Piotrek bardzo chciał iść z nami do kościoła. Był grzeczny, trochę tylko maszerował z tupaniem po chórze. Ale pieśni i czytań słuchał uważnie. W pewnej chwili zaczął wycierać oczy: "Bo Pana Jezusa bolało...". Ale zaraz się rozchmurzył i zdecydowanie nalegał, by iść całować krzyż. Trochę mieliśmy opory, bo dopiero co wyszedł z choroby... Ale nie było wyjścia. Nie zgodził się nawet, by go nieść do krzyża na rękach - chciał iść sam, "nóżkami".
Najwyraźniej Potrek przeżywa Święta. Dziś w domu, zanim poszli z Bogusiem święcić pokarmy, na chwilę się rozpłakał: "Bo ja jestem takim wielkim grzesznikiem i nie sądzę, bym dał radę to zmienić!" Była więc okazja, by porozmawiać o Bożej Miłości :)
Trzy tygodnie temu mieliśmy trochę napięcia, bo Piotrek zwymiotował. Chyba już zawsze będzie to wywoływać w nas strach. Ufamy, że jest dobrze i że rezonans planowany na 18 kwietnia to potwierdzi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)