Natomiast w przydomowym ogrodzie trafiały się skarby dla naszego młodego entomologa.
Piotrek był zachwycony, bo miejsce obfitowało w podpróchniałe pniaki obfitujące w różne formy życia. Sporo też było pająków, żab itp.
Nasz starszy syn wiele godzin spędził też na zabawie w "hodowlę ślimaków" - zbierał je, układał na pniu i zaganiał do stada, gdy się rozchodziły.
Ponieważ u sióstr wypoczywało kilka rodzin - nasi chłopcy nawiązywali koleżeńskie relacje z rówieśnikami. Głownie z dziewczynkami (Ania i Józia). Zakładaliśmy, że odporność Piorka już na tyle urosła, że da radę nie złapać od nikogo choroby. Dzięki Bogu drobny katar był najpoważniejszą dolegliwością, jaka mu się przytrafiła. Za to szalejąca w okolicy "trzydniówka" nie ominęła Bogusia i kuzynów, którzy ku zachwycie naszych dzieci dołączyli do nas na tydzień. Poniżej - męska wspólnota przy oglądaniu bajki :)
W tym miejscu raz jeszcze wypadałoby gorąco podziękować naszym darczyńcom - dzięki Waszemu wsparciu nie zakończyliśmy wakacji na debecie :) Bóg zapłać!!!
Ponieważ pobyt kończył się nam dwa dni przed wyznaczoną wizytą w Centrum Zdrowia Dziecka - po drodze z nad morza nocowaliśmy w Rogozinie u sióstr Misjonarek Krwi Chrystusa. Przyjęła nas kochana s.Dominika, która właśnie wróciłą z pielgrzymki. Mimo, że byliśmy tam tylko przez tydzień wiele miesięcy temu - poczuliśmy się tam jak u siebie w domu.
W Warszawie pani doktor podsumowała okres chemioterapii bardzo pozytywnie: Piotrek świetnie zniósł leczenie, dobrze wygląda, wyniki krwi ma niemal w normie (u niektórych dzieci trzeba czekać rok, aby krew wróciła do normy) chłopak sporo urósł (co nie jest oczywiste - dzieci przy tym leczeniu przestają rosnąć).
Czyli super :) Spodziewamy się, że październikowy rezonans (8-ego) da również pomyślny wynik. Daj Boże! Potem newralgicznymi będą okresy intensywnego wzrostu organizmu: koło 7 lat i dojrzewanie. Wtedy najczęściej dochodzi do wznowy choroby. Będziemy monitorowani przez CZD przez 10 lat. Najpierw czekają nas wizyty co 3 miesiące plus rezonans co pół roku. Po dwóch latach - gdy będzie ok - rezonans raz w roku.
Rokowania medyczne: Piotruś ma 70% szans na to, że pomyślnie zakończyliśmy walkę z nowotworem. Lekarka zastrzegła, że może się zdarzyć, iż guz będzie wymagał kolejnej chemioterapii i po jej zakonczeniu sytuacja może się jeszcze raz powtórzyć. W przypadku Piotrusia nie ma praktycznie na tym etapie zagrożenia śmiercią (śmiertelność wynosi 3% i są to przypadki nie wynikające bezpośrednio z choroby nowotworowej). Jezu - ufamy Tobie!
Przed nami dużo nowego. Chłopcy idą do przedszkola, Magda wraca do pracy, a też się uruchamiam zawodowo intensywniej, niż latem. W planach mamy regularną rehabilitację Piotrka. Ufamy, że uda się nam też wygospodarować przestrzeń na cotygodniowy basen - bo bardzo byłby dla niego wskazany. No i mamy nadzieję, że zaczniemy się pojawiać w naszej kochanej wspólnocie :)
Chwała Panu. Amen
OdpowiedzUsuńGratulacje, serce rośnie jak sie czyta tak dobre wieści :) oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńczekałam na wieści o Piotrusiu
OdpowiedzUsuńchwała Panu!