Zaniedbałem nieco bloga - jakiś kiepski nastrój mam ostatnio i nie miałem "klimatu", by zrobić wpis.
Dziewiąta chemia podawana była znów we Wrocławiu i podobnie było, jak poprzednio: zniecierpliwienie pacjentów, frustracja przeciążonej nadmiarem pracy lekarki... Męczące to czekanie w kolejce - i dla Piotrka, i dla nas. Mimo uciążliwości dojazdu do Warszawy z ulgą myślę o tym, że dalsze leczenie będzie tam - w CZD też to trwa, ale w przyjaznej atmosferze i przy wyższych standardach (od dostępności do świetlicy począwszy, a na higienie w gabinecie zabiegowym skończywszy).
Postraszyła nas wrocławska lekarka stwierdzeniem, że Piotrek ma aplazję wymagającą podawania dodatkowych leków (m.in. biseptolu) z powodu zagrożenia różnymi zakażeniami. Dopiero konsultacja parametrów krwi z lekarką prowadzącą Piotrka w CZD uspokoiła nas: Wrocław ma doświadczenie w leczeniu białaczek, gdzie takie parametry krwi utrzymują się miesiącami. W przypadku leczenia takiego, jakie ma Piotrek ten stan trwa kilka dni i już 2-3 doby przerwy w leczeniu mogą zmienić wyniki mocno na korzyść.
Wracamy do leczenia w czwartki, więc przerwa między sesjami będzie dłuższa o trzy dni - ufamy, że to wystarczy i poziom granulocytów pozwoli na podanie planowanej dawki. To będzie ostatnia sesja z etapu chemioterapii intensywnej - potem schemat leczenia przewiduje podawanie obu stosowanych leków raz na miesiąc przez około rok. Kontrolne badanie rezonansem jest zaplanowane na 5 października.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz