poniedziałek, 29 kwietnia 2013

PONIEDZIAŁEK 29 kwietnia




Piotrek trochę gorzej zaczął sypiać. Nie budzi się z płaczem w środku nocy jak wcześniej, ale np. o 3.00 prosi o włączenie bajki i przez jakieś pół godziny z nim rozmawiam, póki znów nie uśnie. Ma też słabszy apetyt i wahania nastroju. Wczoraj i dzisiaj wymiotował. Mamy nadzieję, że powód jest inny niż wcześniej, ale prosimy o modlitwę, bo nas to trochę przybiło. Jeśli wymioty będą się utrzymywać, mamy zgłosić się do szpitala. Neurolog poleciła obserwować - może żołądek mu się skurczył i trzeba go karmić mniejszymi porcjami, a częściej.

Traktujemy to jako kolejną próbę do przejścia - nikt nie powiedział, że do kontrolnego rezonansu będzie sielanka? Choć nie ukrywam: mieliśmy nadzieję, że odpoczniemy od trudnych "newsów". Mobilizuje to nas znów do modlitwy. Piotrkowi to się zresztą udziela: gdy czekaliśmy do neurologa zobaczył pana, który z torbą pełną narzędzi coś dłubał przy instalacji. Widząc wzrok chłopca pan odezwał się przyjaźnie i z uśmiechem:
- Widzę, że interesują Cię narzędzia? Ile masz lat?
- Prawie trzy!
- Ho, ho, duży chłopak z ciebie...
- Tak! I modliłem się do Pana Jezusa, żeby pokonał diabła, który mi dał tego guza do głowy, i On go pokonał, bo jest silniejszy!
- Tak? - odparł pan nieco zbity z tropu - Wiesz, mój syn jak był mały też bardzo ciężko chorował i ja też się modliłem o zdrowie dla niego. I wyzdrowiał!
- Tak, wiem - z typową dla siebie pewnością odpowiedział Piotrek :)

Jak widać Piotruś dużo więcej rozumie z naszych rozmów, niż nam się wydaje. I ma zupełnie realny pogląd na swoją sytuację. 


Cytując niedawno poznanego Radka (który z kolei cytował kogoś innego): My też jesteśmy realistami - wierzymy w cuda :)

Na zdjęciu: wycieczka czerwoną karetą nad pobliską rzeczkę Widawę.



1 komentarz: