wtorek, 28 grudnia 2021

Piotrek już wie, że to jeszcze nie koniec leczenia...


- Tato, czy mnie czeka trzecia operacja?!
Wyłączam maszynkę do golenia i odwracam się. Nie usłyszałem, kiedy Piotrek wszedł do łazienki, gdzie przed chwilą skończyłem pisać kolejną prośbę o wparcie jego leczenia. Laptop leży otwarty na krześle, a obok niego stoi syn z szeroko otwartymi oczami. Patrzy na mnie uważnie i wyczekująco.
Nie tak to miało wyglądać - chciałem się jakoś przygotować do tej trudnej jak się spodziewałem rozmowy. Ułożyć wcześniej w głowie, co powiedzieć. Wyobrażałem sobie, że zrobimy to tak jak ostatnio, gdy przekazywaliśmy mu wiadomość o kolejnej chemioterapii: siądziemy całą rodziną przy stole i przejdziemy przez to wspólnie. Planowaliśmy też poczekać z tą rozmową na czas, kiedy będziemy znać konkretny termin operacji.
A tu Piotrek przez moją nieostrożność zmienia scenariusz swoim bezpośrednim pytaniem i nie ma czasu na zastanawianie się, jak to najlepiej powiedzieć. Klękam więc, by zniżyć się do poziomu jego oczu i wprost mówię, jak wygląda sytuacja. Piotrek spokojnie dopytuje, gdy coś budzi jego wątpliwość. W końcu gdy już wszystko rozumie, wychodzimy z łazienki idziemy do mamy i brata, by przytulić się i uronić kilka łez.
- Bałam się Twojej reakcji na tę wiadomość: że wpadniesz w panikę, załamiesz się - odzywa się po chwili Magda.
- Bo tak mogłoby być - odpowiada Piotrek - dziś po prostu był dobry moment na to. Pan Bóg chyba to zaplanował, abym dzisiaj się dowiedział. Ja zresztą coś przeczuwałem. Kiedy mówiłem Wam o moich lękach, że boję się o to, że choroba mnie znów dopadnie - mogliście mnie łatwo pocieszyć, ale tego nie robiliście.
- Ja też bałem się bardzo Piotrek tej rozmowy. Zastanawiałem się kiedy ci to powiedzieć, w jaki sposób...
- No widzisz tato, to Ci ułatwiłem i mamy to za sobą - niemal pogodnie kończy rozmowę nasz nastolatek i zaczyna się zajmować swoją kolekcją modeli samochodów.
Patrzymy z Magdą na siebie nie dowierzając. Jak on to sobie poukładał szybko! Na pewno uspokajająca była informacja, że byłby operowany w wiodącym ośrodku neurochirurgii w Tubingen. Lęki i łzy pewnie jeszcze nie raz się pojawią, ale chylimy czoła przed dzielnością naszego syna.
Pokazałem mu zbiórkę na SIEPOMAGA. Był zaskoczony, że tak wielu ludzi zechciało wpłacić pieniądze, by on mógł być leczony w najlepszym miejscu. Wciąż jednak brakuje sporej sumy. Dlatego prosimy gorąco o darowizny 💸 i udostępnienia 📢

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz