poniedziałek, 3 czerwca 2019

22 maja 2019

Po śniadaniu była jazda wózkiem do okulisty parę pięter niżej. Badanie niespecjalnie Piotrkowi przypadło do gustu, bo świecenie do oczu nie było przyjemne. Ucieszył się, że tak krótko i bez kolejki, po czym kazał się zawieźć jak najszybciej do łóżka.
Chwilę później Piotrek zaczął mówić, że ma chęć na coś niezdrowego, najlepiej słodkiego, a najlepiej na delicje. Jednak stwierdził, że to nierealne. A akurat dzień wcześniej odwiedziły nas bezskrzydłe anioły i przyniosły właśnie te ciastka, które Magda skrzętnie schowała w kantorku. Kiedy mu je przyniosła, był zaskoczony i uradowany: "No, teraz czuję się jak Król Lul, któremu spełniają się zachcianki. Jak to poprawiło mi humor!".
Następnie była jazda łóżkiem na rezonans - mijaliśmy duże okno i akurat świeciło słońce. "Mam przypływ energii. Plan jest taki, ze szybko zdrowieję, a potem wyjeżdżamy i wysadzamy ten szpital po drodze. Mam dosyć tych dusznych sal i ciemnych korytarzy!". Plan zaakceptowany, jesteśmy za - no może poza tym wysadzaniem  Choć doskonale rozumiemy jego emocje... Potem mówił o chęci na pizzę hawajską, której kupno argumentował: "Jak zaszalejemy, to wyzdrowiejemy!" 
Po obiedzie był spacer wózkowy. Było słońce, o którym Piotrek marzył wczoraj. "Będę się czuł jak Bilbo Baggins, który wychodzi wreszcie z podziemnych labiryntów na światło dzienne" - przewidywał rano (zagadka: jaki audiobook rozprasza Piotrkowi szpitalną nudę?). Słońce okazało się aż za mocne - Piotrek jest nadwrażliwy na światło i zasłaniał sobie oczy listkiem lipy. Ale były obserwacje przyrodnicze, a nawet na chwilę stanął i podreptał w miejscu wykorzystując instalacje placu zabaw. "Nawet nie było tak źle. Już czuję swoje nogi. Zdrowieję" - powiedział poważnie po powrocie na salę.
Wynik histopatologiczny guza jeszcze nie przyszedł. Nasz neurochirurg uprzedzał, że nie spodziewa się szybkiej odpowiedzi z laboratorium, bo guz jest nietypowy. Od tego wyniku zależy dalsze postępowanie wobec Piotrka. Módlcie się o jak najkorzystniejszą diagnozę. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego!!!
Jak już poruszyliśmy temat "aniołów" to parę słów więcej na ich temat. Agnieszka przyjechała modlić się za Piotrka, gdy był na OIOM-ie. Iwonka do 3 w nocy gotowała dla nas posiłki i przywiozła klocki Lego, które były pierwszą rzeczą, jak sprawiła Piotrkowi radość po operacji. Ela i Gienio dwa dni poświęcili na robienie zakupów i gotowanie dla nas (przywieźli też delicje!). Iwona, Darek z synem Adasiem, nasi towarzysze w niedoli, przy okazji swojego rezonansu wpadli do nas pomodlić się za Piotrka. Osiem osób z naszej wspólnoty przyjechało uściskać nas, pomodlić się i zasilić gotówką. To nas niezmiernie wzrusza. Ale również bardzo dziękujemy Wam wszystkim, którzy towarzyszycie nam przez FB czy smsy. Dziękujemy za każdą modlitwę, dobre słowo, ciepłą myśl, za każdy grosz! Dodajecie nam sił i otuchy. To takie ważne, że nie jesteśmy sami w tym, co przeżywamy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz