Drodzy, trudne dni przeżywamy. Piotruś wciąż słabiutki i obolały. Samopoczucie i funkcjonowanie Piotrusia jak przy 40 stopniowej gorączce, z tym że gorączkę się zbija, a tu stan trwa permanentnie. Wszystkie czynności stanowią wysiłek - połykanie, picie przez słomkę, odchrząkanie, sikanie, zmiana pozycji. Dziś zakrztusił się wydzieliną, więc zlecono inhalację. 6 lat temu po operacji złapał zapalenie płuc, zachowaj Panie Boże go tym razem! Piotruś nie może siedzieć, bo podniesienie głowy wywołuje nudności. Leży ciągle na jednym boku. Na szczęście dużo śpi. Dziś mamy go przemyć na łóżku. Je tylko papki i to po parę łyżeczek. Dostaje dużo silnych leków, które mocno obciążają jego nadwątlony układ pokarmowy.
Wciąż utrzymują się niedowład mięśni twarzy i niedosłuch. Z jednej strony źle słyszy, a z drugiej przy silnych dźwiękach mówi o bólu głowy. W tym wszystkim jest niezwykle pokorny i posłuszny: "Tatusiu, możesz mi poprawić poduszkę?" i podaje nam szczegółowe instrukcje. "Jeśli trzeba mogę chwilę poleżeć w tej pozycji" (choć mu niewygodnie). Głaszcze nas po głowach, potrzebuje kontaktu fizycznego. Gdy Jędrek zapytał, dlaczego go tak głaszcze - odpowiedział: "Bo wtedy czuję z tobą większą bliskość".
Proszę, módlcie się o powrót do pełnej sprawności i o dobry wynik histopatologiczny, by leczenie zakończyło się na operacji.
Dziękuję, że jesteście z nami!!!! To podnosi na duchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz