Musi jak widać być
ciężko, bym pomyślał o wpisie na blog. Dzisiejszy planowałem już
dwa tygodnie
temu, gdy Piotrek był w szpitalu - ale brak wifi na oddziale
nie pozwolił na wpisy na bieżąco. A po wyjściu zabrakło czasu i
energii.
Do szpitala
zaprowadziła nas jakaś bakteryjna infekcja – bliżej
nieokreślona. Zanim doczekaliśmy się na wyniki badań Piotrek
dostał ceftriakson - gruby antybiotyk III generacji podawany
dożylnie – bo CRP było koło 200, a temperatura w szczycie
sięgała 39,8.
Byliśmy przy nim na
zmianę z Magdą. Nastrój miał dobry – widać było, że jest
szpitalnym weteranem i podchodzi do wszystkiego spokojnie: „A ja
się cieszę, że jestem w szpitalu”. Poza kłuciem oczywiście –
a niestety krwi na posiew nie można było pobierać z portu. Piotrek
miał duży żal do mnie, że go nie uchroniłem przed bólem i nie
posmarowałem rączki kremem przeciwbólowym.
Po dwóch dniach znaliśmy już wyniki części badań: posiew moczu i krwi jałowy, w brzuszku nic niepokojącego usg nie wykazało, CRP spadło do 116. Wynik posiewu z gardła po pięciu dniach wskazał winowajcę: streptococcus pyogenes (ostre paciorkowcowe zapalenie gardła). Po pięciu dniach dożylnego antybiotyku wypisano nas do domu z receptą na kolejne pięć dni podobnego antybiotyku w tabletkach.
Po dwóch dniach znaliśmy już wyniki części badań: posiew moczu i krwi jałowy, w brzuszku nic niepokojącego usg nie wykazało, CRP spadło do 116. Wynik posiewu z gardła po pięciu dniach wskazał winowajcę: streptococcus pyogenes (ostre paciorkowcowe zapalenie gardła). Po pięciu dniach dożylnego antybiotyku wypisano nas do domu z receptą na kolejne pięć dni podobnego antybiotyku w tabletkach.
I tak choroby nam
planują życie i wakacje. Piotrek spędził imieniny w szpitalu, a
ja przy okazji swoje urodziny :) Dostałem w prezencie piękne ciasteczka-babeczki wykonane własnoręcznie przez Potrka z ciastoliny.
Zaplanowany wyjazd rodzinny na rekolekcje wspólnotowe w góry musieliśmy odwołać. Znów musimy unikać kontaktu z dziećmi, bo antybiotyk osłabił jego odporność. Po wyjściu ze szpitala zaczął Piotrka męczyć silny kaszel – zwłaszcza w nocy. Monitorujemy go co 3 dni odwiedzając lekarza – wygląda to na jakiegoś wirusa, ale na razie w płucach czysto i lekarze zalecają jedynie leczenie typu krople/inhalacje. W ostatnich dwóch dniach kaszle jakby mniej – więc może wyjdziemy na prostą i pomyślimy o wakacyjnym wypoczynku.
Oswajamy się z
nowym pomysłem na spędzanie urlopu w „domku do jechania” jak
nazywa przyczepę kempingową Boguś. Będzie to eksperyment, bo
dotąd tak nie wypoczywaliśmy. Ale przy dynamicznych zmianach w
naszych planach przyczepa wydaje się nam dobrym pomysłem, bo
uniezależnia nas od rezerwacji i uwalnia od części kosztów.
Znacie może jakieś kameralne gospodarstwo agroturystyczne,
najlepiej pod lasem i możliwością postawienia przyczepy? :) Marzą
nam się ustronne miejsca na łonie przyrody, bezludne, czyste...
Ciągle też kusi nas wyjazd nad Bałtyk (lekarze uznają to za
wskazane), ale jak tu znaleźć na wybrzeżu miejsce bez tłumów o
tej porze roku... Przed końcem sierpnia chcemy też usunąć
„porcik”, co wiąże się z kilkudniowym pobytem w Centrum
Zdrowia Dziecka.
Piotrek ma już
skończone 5 lat! :) Torcikowe ciasto z tej okazji upiekła Ciocia
Grażyna, a Babcia Ala sprezentowała Małemu Przyrodnikowi
najprostszy aparat. Szybko opanował włączanie i pstrykanie i
zniknął na długo w ogrodzie. Poniżej efekt owego pierwszego w
życiu fotograficznego pleneru Piotrka. Pewnie jako tato nie umiem
być bezstronny, ale „kopara mi opadła”, jak wieczorem
przeglądałem te fotki.
Piotruś wciąż pasjonuje się owadami, najbardziej lubi pędraki i wszelakie gąsienice. Rozwija się plastycznie, jego rysunki są coraz ciekawsze. Już nie rysuje tylko ryb głębinowych - opanował rysowanie gąsienic, poczwarek i motyli.
Piotrek wciąż wymaga rehabilitacji z powodu silnej skoliozy i płaskostopia. Jest jak na swój wiek mało sprawny ruchowo, ale pojawił się sukces: czasem uda mu się pobiec truchtem. Bieganie wciąż jest jednak nieskoordynowane, niepewne i Piotruś łatwo traci równowagę. Mamy nadzieję, że letnia aura będzie sprzyjała ruchowi na świeżym powietrzu, co wpłynie na rozwój sprawności Piotrka.
Dziękujemy
wszystkim, którzy modlą się za nas. Bardzo to nas wzrusza, że
wciąż pamiętacie. Nie ukrywamy, że modlitwa jest nam potrzebna.
Bóg zapłać!
Rewelacyjne zdjęcia!!!! Szok, na początku pomyślałam,że to Ty Jędrku zrobiłeś te zdjęcia (i nawet pomyślałam tak jak ostatnio Ci powiedziałam "ten Jedrek to na prawdę ma oko do zdjęć)!!!a tu 5 letni Piotruś!!!Niesamowity jest Piotruś!!!!ps.Czy te fotki były robione w naszym ogrodzie?;)
OdpowiedzUsuńps.A jakie piękne rysunki!:)
OdpowiedzUsuńTak Melu, to Wasz piękny ogród :) Pozdrawiamy Was cieplutko!
OdpowiedzUsuń