środa, 4 grudnia 2013

orkan nadciąga, a my do stolicy ;)

Wspólnymi siłami świeczki zostały zdmuchnięte :) 

W "andrzejki" świętowaliśmy dzięki staraniom rodziców drugie urodziny Bogumiła. Był tort z misiami-żelkami i pudełko autek w prezencie :) Boguś był niezwykle przejęty, zwłaszcza tortem i świeczkami. Dorośleje chłopak. Kilka dni temu przeszedł inicjację: pożegnał się z maminą piersią.

Zaczęliśmy rehabilitować Piotrusia ruchowo – delikatnie, bo wciąż ma słabą kondycję (i nie zmieni się to raczej, póki trwa chemioterapia). Dzięki ogromnej życzliwości lubianej przez niego rehabilitantki pani Karoliny koszty są symboliczne, tyle że dojeżdżamy na drugi koniec miasta.

Piotruś w ostatnich dniach napędził nam trochę stracha: miał napady złego nastroju, a raz nawet zapowiedział, że będzie wymiotował. Dziś był już bardziej w równowadze, choć dzień był niełatwy: byliśmy badać krew i sam wybrał, że chce mieć "kłutą rączkę, a nie paluszek". Gdy już wyschły łzy doszedł do wniosku, że źle wybrał (dawno nie miał pobieranej krwi z żyły - ciągle albo z palca, albo z portu).

Myślami i modlitwą byliśmy ostatnio przy 2-letniej Ewie - koleżance Piotrka ze szpitala. Przechodziła właśnie trzecią w ciągu dwóch miesięcy operację z powodu zatkanej zastawki (też jest po częściowym usunięciu guza mózgu). Ciężko opisać, co przeżywają rodzice pacjentów na oddziałach onkologicznych. Trudno to wszystko zrozumieć...

Badania Piotrka wyszły nienajgorzej - znaczy sporo wyników poniżej normy, ale konsultująca badanie "nasza" doktor z CZD stwierdziła, że jest świetnie (przy chemioterapii pojęcie "norma" jest inaczej rozumiane).

Jutro jedziemy do Warszawy. Nietypowo, bo ruszamy w czwartek i Magda jedzie z nami. Boguś zostaje na dwie noce z ciocią i dziadkami. On pewnie dobrze to zniesie, nie wiemy jak rodzina - zwłaszcza w nocy ;) Przesunęliśmy wyjątkowo chemię z czwartku na piątek, mimo że w ten dzień w poradni jest tłum i wszystko trwa dłużej niż w inne dni. Jednak w sobotę Magda ma w Warszawie egzamin, stąd łączymy dwie sprawy za jednym wyjazdem.

Prosimy gorąco o modlitwę: za Piotrka by dobrze zniósł chemię i podróż - zwłaszcza powrotną, za Bogusia by dobrze zniósł pierwsze tak długie rozstanie i za Magdę, by zdała ten ważny i trudny egzamin przed wymagającą komisją (jak łatwo się domyślić nie miała zbyt dużo czasu na naukę, więc czuje się dość niepewnie).

Zawołajcie też z nami w modlitwie do Najwyższego o pełne uzdrowienie Piotrka - niech rezonans za kilka miesięcy pokaże, że guz zniknął albo jest tego bliski!

PS. Z cyklu złote myśli Piotrka - refleksja wypowiedziana niedawno w czasie zakładania pieluchy (w nocy nadal bywa potrzebna): "Chciałbym być taki wielki jak Pan Bóg.... No ale wtedy bym się nie zmieścił na przewijaku!" :)

1 komentarz:

  1. "Chciałbym być taki wielki jak Pan Bóg.... No ale wtedy bym się nie zmieścił na przewijaku!" :) Piotruś jest taki mądry i wyjątkowy!!!:):):) jestem myślami z Wami!!! oby wszystko co napisałeś Jędrku spełniło się. Mel

    OdpowiedzUsuń