wtorek, 20 maja 2014

po 12-tym cyklu chemii

Pobyt w Warszawie był dość spokojny. Piotrek dzielnie znosi wkłuwanie się w port - krem przeciwbólowy na szczęście jest skuteczny. Zdobył niezbędnik przyrodnika i kieszonkowy atlas owadów. Przydał się bardzo - dzięki niemu rozpoznaliśmy kruszczycę złotawkę i poczytaliśmy o jej ciekawych zwyczajach.


Noc po chemii gorączkował 38,3 i zdarzyło mu się raz zwrócić - podobnie tylko raz w czasie powrotu autem. Udało nam się wrócić do Wrocławia późnym popołudniem - czyli wcześniej niż zwykle - dzięki prostemu patentowi ze skype'm.

Otóż rano Piotrek sobie smacznie spał w hoteliku, a ja przed 7.00 już stałem w kolejce do rejestracji, by mieć jeden z pierwszych numerków do lekarza. Magda w tym czasie nadzorowała Piotrka przez internetową kamerkę i jakby co byliśmy w kontakcie przez komórkę (dobiegłbym w góra 10 minut). Przećwiczyliśmy to wcześniej w domu, więc Piotrek wiedział co i jak. Gdy wróciłem był już obudzony, wysikany i rozmawiał przez skype'a z mamą. Potem ten patent przydał się jeszcze parę razy, bo dostaliśmy znów indywidualną salkę. Piotrek rozmawiał z Magdą i Bogusiem, a ja w tym czasie mogłem wyjść na chwilę do szpitalnego sklepiku czy łazienki. Przydaje się ten postęp cyfrowy :)

W kolejnych dniach po chemii Piotruś był w lepszej formie fizycznej i psychicznej niż przed nią - zadziwiające. Z apetytem też było nienajgorzej i tak się utrzymuje w miarę do dziś. Nawet od czasu do czasu uda się mu przemycić trochę mięsa w obiedzie :)

Nasze chłopaki dostały się do przedszkola :) Chyba powinniśmy świętować? :) Jak Bóg da we wrześniu obaj zaczną więc nadrabiać zaległości w kontaktach z rówieśnikami, a Madzia wróci do pracy.

Dziękujemy Aniu R. za "wypasione" probiotyki i produkty bezglutenowe dla Piotrusia :) Cztery-pięć osób wzrusza nas wiernie zasilając nasze konto regularnymi wpłatami - Bóg zapłać! Dzięki Wam przynajmniej finanse nie spędzają nam snu z powiek - a nawet możemy planować wakacyjny wyjazd. Zdecydowaliśmy się, konsultując się z lekarzami, na wakacje nad Bałtykiem. Jedziemy na przełomie lipca i sierpnia. Cel główny: by nadmorski klimat wzmocnił odporność Piotrka po zakończonej chemioterapii (ostatnia dawka planowana jest na pierwszy tydzień lipca).

Gorąco i nieustannie dziękujemy oczywiście też wszystkim za modlitwę! Wiemy m.in. o dzieciach ze szkoły podstawowej na Sołtysowicach, które od września rozpoczynają lekcje religii odmawiając w intencji Piotrka dziesiątkę różańca wraz z życzliwą nam Panią Katechetką :))) Ile razy o tym myślimy - czujemy się tym mocno poruszeni i umocnieni.

Kilka dni temu zostaliśmy miło zaskoczeni wizytą przesympatycznej wolontariuszki Weroniki z fundacji "Mam marzenie". Linkuję raport z tej wizyty :)

środa, 7 maja 2014

żaby, robaki, bakterie i przygotowania do wyjazdu

Choroba Bogusia okazała się 3-dniową infekcją. Obyło się bez antybiotyku. Piotrek - Bogu dzięki! - nie gorączkował. Za to Magdę nieco zaniepokoił jego żółty język. Lekarz z Centrum Zdrowia Dziecka zalecił zbadać krew pod kątem pracy wątroby - wyszło wszystko w normie. Wymaz z migdałów natomiast (bo wyglądały też nieciekawie - jakiś tajemniczy nalot) ujawnił gronkowca złocistego - jednak zostaliśmy uspokojeni, że on rezyduje u wielu osób i sam fakt, że wyhodowano go z próbki nie jest powodem do zmartwienia. Ale przy następnej antybiotykoterapii wiemy, z jakiej grupy antybiotyk zadziała na tego dziada (zrobiono antybiogram).

Piotrek z owadów najbardziej lubi chrząszcze i lubi oglądać je w książkach - jego biblioteka składa się na teraz głównie z "owadzich" pozycji. Nie znalazłem niestety jak dotąd książek o innych interesujących Piotrka bezkręgowcach lądowych takich jak stonogi, wije, dwuparce czy krocionogi. Spostrzegawczy jest z niego chłopak  i pamięć ma świetną. "Mamo patrz, wydaje mi się, że to zaleszczotek!" - wypatrzył w przyniesionym z pędrakami próchnie mikroskopijnego bezkręgowca i rozpoznał go samodzielnie, pamiętając jego sylwetkę i nazwę z literatury studiowanej wiele dni wcześniej :)

Pierwszomajowa wyprawa do lasu też obfitowała w ciekawe znaleziska: pająki, chrząszcze, jaszczurka...  Dużo radości sprawiły chłopakom przyniesione do domu żaby i ropuszki złapane przez dziadka Janka na działce. Bogumił wprawdzie woli autka, ale w jakimś stopniu udzielają mu się przyrodnicze zamiłowania starszego brata.




W sobotę znów coś się przyplątało - obaj mieli stany podgorączkowe, a katar ciągnie się do dziś.

Dziękujemy za to że nas wspieracie! Wiele to dla nas znaczy i ciężko byłoby bez tego... Grażynka i Ania wspomagają Magdę w ogarnianiu domu. Kilka dni temu z inicjatywy Grażynki przyszło do nas kilka osób, by się wspólnie z nami pomodlić. Wspólne uwielbienie Boga było nam bardzo potrzebne.

Dziś badaliśmy krew (wyniki są dobre), bo jutro - czyli w czwartek -  ruszamy we dwóch z Piotrkiem do Warszawy na kolejną chemioterapię. Liczymy na powrót w sobotę. Prosimy gorąco o modlitwę!!! O ochronę Krwi Chrystusa nad Piotrkiem: by dobrze zniósł podróż w obie strony, a przede wszystkim podawanie chemii (bez skutków ubocznych!).

Na koniec kilka cytatów-przemyśleń Piotrusia :)

"- Niektórzy ludzie nie wierzą w Pana Jezusa, bo go nie widzą i nie słyszą jak do nich mówi. A On nas widzi i słyszy!"

"- Babcia Ala ma korale z takich pięknych perełek. I nikt nie wie, że te perełki powstały z cierpienia małych biednych małży.
 - Piotrusiu, ale co to jest cierpienie?
- Cierpienie to takie umieranie, tylko w innym stylu - bo inaczej wygląda."

"- Piotrek, to może powypuszczamy już te robaki, żeby mama się nie krzywiła na ich widok?
- Ale to właśnie o to chodzi! Zawsze chciałem jakąś dziewczynę wyobrzydliwić! To jest moje największe marzenie!"