Noc po chemii gorączkował 38,3 i zdarzyło mu się raz zwrócić - podobnie tylko raz w czasie powrotu autem. Udało nam się wrócić do Wrocławia późnym popołudniem - czyli wcześniej niż zwykle - dzięki prostemu patentowi ze skype'm.
Otóż rano Piotrek sobie smacznie spał w hoteliku, a ja przed 7.00 już stałem w kolejce do rejestracji, by mieć jeden z pierwszych numerków do lekarza. Magda w tym czasie nadzorowała Piotrka przez internetową kamerkę i jakby co byliśmy w kontakcie przez komórkę (dobiegłbym w góra 10 minut). Przećwiczyliśmy to wcześniej w domu, więc Piotrek wiedział co i jak. Gdy wróciłem był już obudzony, wysikany i rozmawiał przez skype'a z mamą. Potem ten patent przydał się jeszcze parę razy, bo dostaliśmy znów indywidualną salkę. Piotrek rozmawiał z Magdą i Bogusiem, a ja w tym czasie mogłem wyjść na chwilę do szpitalnego sklepiku czy łazienki. Przydaje się ten postęp cyfrowy :)
W kolejnych dniach po chemii Piotruś był w lepszej formie fizycznej i psychicznej niż przed nią - zadziwiające. Z apetytem też było nienajgorzej i tak się utrzymuje w miarę do dziś. Nawet od czasu do czasu uda się mu przemycić trochę mięsa w obiedzie :)
Nasze chłopaki dostały się do przedszkola :) Chyba powinniśmy świętować? :) Jak Bóg da we wrześniu obaj zaczną więc nadrabiać zaległości w kontaktach z rówieśnikami, a Madzia wróci do pracy.
Dziękujemy Aniu R. za "wypasione" probiotyki i produkty bezglutenowe dla Piotrusia :) Cztery-pięć osób wzrusza nas wiernie zasilając nasze konto regularnymi wpłatami - Bóg zapłać! Dzięki Wam przynajmniej finanse nie spędzają nam snu z powiek - a nawet możemy planować wakacyjny wyjazd. Zdecydowaliśmy się, konsultując się z lekarzami, na wakacje nad Bałtykiem. Jedziemy na przełomie lipca i sierpnia. Cel główny: by nadmorski klimat wzmocnił odporność Piotrka po zakończonej chemioterapii (ostatnia dawka planowana jest na pierwszy tydzień lipca).
Gorąco i nieustannie dziękujemy oczywiście też wszystkim za modlitwę! Wiemy m.in. o dzieciach ze szkoły podstawowej na Sołtysowicach, które od września rozpoczynają lekcje religii odmawiając w intencji Piotrka dziesiątkę różańca wraz z życzliwą nam Panią Katechetką :))) Ile razy o tym myślimy - czujemy się tym mocno poruszeni i umocnieni.
Kilka dni temu zostaliśmy miło zaskoczeni wizytą przesympatycznej wolontariuszki Weroniki z fundacji "Mam marzenie". Linkuję raport z tej wizyty :)