niedziela, 20 kwietnia 2014

Chrystus zmartwychwstał!

Zamiast świątecznej kartki - wspólne dzieło ;) Tato - suszone liście pietruszki i klej (to ma być grób-grota), Piotrek - farby i palce. Tytuł "Zmartwychwstanie".

 

Z Warszawy wróciliśmy na skrzydłach anielskich: bez wymiotów i w rekordowym czasie (4,15h). Noc przed wyjazdem Piotrek gorączkował lekko, ale minęło. Dziś za to Boguś ma 39 stopni jako jedyny jak dotąd objaw. Modlimy się, by nic się z tego nie wykluło - a jeśli już, to by Bóg uchronił choć Piotrka przed infekcją i kolejnym antybiotykiem.

Skoro świętujemy, że "Jezus złamał śmierci moc", to podpinam oba filmiki: sprzed blisko roku i sprzed paru dni.

Wszystkim czytającym życzymy prawdziwej radości ze Zmartwychwstania Pańskiego i doświadczania Jego mocy każdego dnia!



piątek, 11 kwietnia 2014

wynik rezonansu

Na trasie do Warszawy przez większość drogi towarzyszyła nam tęcza. Uśmiechając zastanawialiśmy się: czy to przypadek, czy może jednak Pan Bóg chce nam coś przez to powiedzieć? :)

Rezonans wykazał, że guz się nieco zmniejszył. Chwała Bogu!!! Wprawdzie teraz pomniejszenie jest mniejsze niż poprzednio - ale to i tak świetna wiadomość. Nawet jedna z lekarek zasugerowała skrócenie chemioterapii. Jednak lekarz prowadząca podjęła decyzję o kontynuacji leczenia. Argumentowała: guz bardzo dobrze reguje na chemię, a Piotrek dobrze znosi leki, więc szkoda byłoby przerywać przyjętą procedurę. W tej chwili pozostała w pniu mózgu część guza ma wielkość połowy tego, co pokazał rezonans wykonany w czerwcu 2013 (czyli przed rozpoczęciem chemioterapii).Powiedziano nam, że pozostała część umiejscowiona jest tak, że nie przeszkadza to w rozoju i funkcjonowaniu. Nadal widać też brak aktywności naczyń krwionośnych odżywiających guz. Czyli jest duża szansa, że skończymy leczenie w lipcu i tylko będziemy kontrolnie się prześwietlać co jakiś czas. Kolejny rezonans mamy przewidziany za pół roku.

Bogu - chwała i uwielbienie!!!

Wam: towarzyszącym nam w tej drodze, modlącym się i wspierającym nas na różne sposoby - niewymowna wdzięczność!!!


Po rezonansie Piotrek spał jeszcze godzinę, po czym obudził się i zapytał: "Kiedy mnie uśpią?" Gdy dowiedział się, że już po wszystkim: "A gdzie jest to, co miałem dostać?" Chodziło o obiecaną "książkę o samych żukach" czyli album o chrząszczach Polski. Gdy dowiedział się, że książka jest obok - natychmiast usiadł, by ją oglądać :)

Dzisiaj rano zaklepaliśmy kolejkę do lekarza (o 7.00 już była mała kolejka - dostaliśmy nr 5), dlatego chemię podłączono Piotrkowi stosunkowo wcześnie, bo o 13.30. Za sześć godzin mniej więcej się skończy, a zacznie tzw. płukanie, które potrwa kolejne 15 godzin. Czyli od kroplówki odłączą nam synka koło 11.00 rano. Mamy znów do dyspozycji "apartament vipowski" - czyli gabinet lekarski z dostawionym łóżeczkiem, w którym Piotrek przespał po południu niemal 2 godziny. Potem była krótka wyprawa - wyprowadzanie kroplówki na wieczorny spacer.

Wczoraj odwiedzaliśmy pobliski las. Złapaliśmy w próchnie kilka wijów drewniaków - jeden całkiem spory. Piotrek twierdzi, że to skolopendra... On w naszej rodzinie jest największym owadzim specem, więc bardzo możliwe :)


W powietrzu czuć wiosnę i zbliżające się Zmartwychwstanie! :) Próbowałem namówić Piotrka do zaśpiewania pieśni "Jezus zwyciężył", którą wykrzyczał niemal rok temu w podmilickim lesie. Wprawdzie rozproszeń było zbyt wiele - ale dokument chwili został uwieczniony :) Jak wrócimy postaram się uzupełnić wpis o ów filmik.

środa, 9 kwietnia 2014

jedziemy

Wczoraj jak zawsze przed wyjazdem Piotrek był "pstrykany w paluszek". Wyniki w porządku. Jedziemy "za chwilę" - pakowanie jakoś wolno nam idzie. Bogus jeszcze na antybiotyku. Piotrek już w dość dobrej formie. My jako-tako. Ania dojedzie jutro autobusem, bo dziś pracuje do późna. Rano zgłaszamy się na czczo na oddział i czekamy na rezonans głowy. Prosimy jak zawsze gorąco o modlitwę.

środa, 2 kwietnia 2014

pod wiatr - czyli nadal przed rezonansem

Nie wyjechaliśmy. Infekcja u Piotrusia niestety rozwinęła się na tyle, że musiał dostać antybiotyk, który po pięciu dniach stosowania nie przyniósł poprawy. Lekarz włączył drugi antybiotyk, co "przybiło" Magdę (martwi się, bo to jedenasty antybiotyk, który Piotruś przyjmuje w ciągu ostatnich 12 miesięcy). Antybiotyk też dostaje Bogumił - niestety nie ocalał w zderzeniu naszej rodziny z wirusem. Mamy więc dom rozkasłany, a rezonans i chemioterapię na szczęście udało się przenieść na następny tydzień.

25 marca minął rok odkąd dowiedzieliśmy się o chorobie Piotrusia, a 29 marca minął rok od operacji usunięcia fragmentu guza. Przypominaliśmy sobie ostatnio te dni.. Dziękujemy Wam za wierne towarzyszenie nam już przez tak długi i trudny dla nas czas. Niech Pan Bóg Wam to stokrotnie wynagrodzi!!! Nasz trud ofiarujemy w intencji pokoju na Ukrainie i w Syrii.

Nieustannie prosimy Was o modlitwę o ochronę Krwi Chrystusa nad Piotrusiem i naszą rodziną. Niech Pan uchroni go przed negatywnymi skutkami tak obciążającego organizm leczenia!
 

Na zdjęciach: obserwator owadów w ogrodzie "u Maksia" oraz braterska zabawa mąką.